Playlista

sobota, 19 grudnia 2015

Parę informacji co do zmiany bloga

Hejka!
Po pierwsze chciałabym  wam serdecznie pocięgować, że nie zapomnieliście o mnie do końca przez ten czas. :))
A więc tak:
zamierzam zmienić adres, ale nad nazwą muszę się jeszcze zastanowić. Zmieniam też szablon, nazwę i takie tam. To chyba tyle. A co do komentarzu do poprzedniego postu to wewnętrzne dziecko nadal mam w sobie, gusta mi się tylko zmieniły.
Less Sill~~

niedziela, 13 grudnia 2015

Witam!

Może zacznę od tego, że dobrze wiem, że zachowałam się jak ostatnia debilka zostawiając was tak na długo. Może to nic nie zmienia, ale miałam parę powodów:
-zaczęłam teraz gimnazjum i jak się okazuje jest więcej nauki niż mi się zdawało
-oprócz tego jak pewnie wiecie tańczę, a teraz treningów miałam całą moc, bo jechaliśmy na zawody, teraz będę miała trochę więcej czasu
-no i chyba najbardziej żenujący powód: brak chęci.
Bądźmy szczerzy...przez cały ten czas nieco się zmieniłam. Może zabrzmi to żałośnie, ale w pewnym stopniu przyczyniło się do tego gimnazjum. W pewnym sensie zmieniłam się na lepsze, w pewnym trochę na gorsze. Nie mam już ochoty na pisanie dziecinnych opowiadań (podkreślam dziecinnych, bo pisać dalej chcę), to smutne, ale nie pociągają mnie już tak książki Ricka, ani inne fantasy, odnalazłam się w obyczajach, dramatach i (śmieszne) kryminałach. Na pewno pod żadnym względem nie stałam się gimbusem, ale stałam się trochę bardziej zbuntowana, wyluzowana i wesoła. Mam nadzieję, że odbierzecie to pozytywnie.
Niech będzie jasne: będę znowu pisała, dużo rzadziej, ale będę. No i coś co może was zaskoczy: posty będą zupełnie inne. Po pierwsze: blog stanie się bardziej lifestyle, będę pisała o wszystkim, o sobie, o książkach/filmach, o moich zainteresowaniach, o różnych dręczących mnie tematach i o interesujących was sprawach. Opowiadania też się będą pojawiać, ale jakby na drugim miejscu. Będę pisała na tym blogu, ale go mocno pozmieniam.
Na koniec mam do was pytanie:
wiem, że można zmieniać adres bloga, czy mogę zmienić, nie utrudni wam to dostępu? Proszę o odpowiedzi
Teraz zabieram się za zmiany. Buziaki
Jeszcze raz przepraszam
Less Sill~~

niedziela, 30 sierpnia 2015

Link do bloga

Okropnie,okropnie was przepraszam, że dopiero teraz daję wam link do nowego bloga, ale...a z resztą, nie będę się tłumaczyć. Blog już jest gotowy, a prolog ma się pokazać w poniedziałek, albo wtorek.
Less Sill Story
Wchodźcie, proszę, proszę.
Buziaki
Less Sill~~

piątek, 21 sierpnia 2015

Konkurs

DObry, dobry.
Wakacje przelatują przez palce, cholera. Cóż, gimnazjum (od siedmiu boleści) czeka. Ale nie o tym mowa.
Właśnie wróciłam od babci, a zaraz jadę do przyjaciółki.
Ale o tym też nie mowa.
Zapisałam się na konkurs na najlepsze ff, co chyba nie było najlepszym pomysłem....ale....ale...było by mi bardzo miło jakby ktoś oddał na mnie głos. O tutaj:
http://want-cant-must.blogspot.com/
Trzeba zjechać trochę na dół i tam jest sonda.
Z góry bardzo dziękuję.
Teraz się spieszę. Co do linku to wracam pojutrze i starczy mi dzień na skończenie tworzenia bloga, więc myślę, że pojawi się: 24-25.08.2015r.
Dzięki i pa
Less Sill~~

sobota, 15 sierpnia 2015

Informacje na temat nowego opowiadania

Tak jak obiecałam pojawiają się pierwsze informacje na temat nowego opowiadania. Szybciutko się uwinęłam po miałam dodać między 15 a 20, więc jest dobrze.
Po pierwsze to hej
A na drugim planie przechodzę do rzeczy.
Podjęłam decyzję: nowe opowiadanie będzie pisane na nowym blogu. Zaczęłam go już tworzyć, ale linka podam za niedługo.
Może was to interesuje, żeby sprawa była jasna: opowiadanie będzie to obyczaj, niestety chyba młodzieżowy...
A tutaj macie prolog i tak wstawię przedłużoną wersję tego na nowy blog. Ale macie:
Kiedy byłam małą dziewczynką sądziłam, że wszystko da się zrobić. Dosłownie. Tylko wszystko wymaga czasu. Czasami naprawdę wiele czasu. Nie myślałam jednak wtedy o tym, że czasami jest za mało czasu. Sądziłam, że czas jest jak bateria w komputerze. Trwa krócej albo dłużej w zależności co robisz, a jak się kończy to bierzesz kabel i ładujesz. Miałam w pewnym sensie rację. Nie pomyślałam tylko o tym, że z czasem bateria w komputerze ma coraz mniejszą pojemność, a przychodzi taki czas kiedy całkowicie pada. Jedną rzeczą się to tylko różni: nowego czasu nie kupisz.
A więc czy prawdą jest, że im bardziej korzystasz z czasu (tudzież z komputera) tym szybciej czas (bateria) się wykańcza? Nie wiem. Wiem tylko tyle, że chyba po coś siła wyższa stworzyła każdego z nas i dała mu czas. Każdy ma swoją klepsydrę, trzeba się tylko postarać by płynął w niej złoty piasek.

To wszystko. Wyczekujcie linku.
A na koniec to z innej beczki. Właśnie skończyłam czytać drugi tom serii ,,Oddechy" i normalnie aż mnie ściska w żołądku ze względu na zakończenie. Po prostu ją zabiję. Ktoś też się tak wkurzył? Chociaż reszta książki normalnie cud miód, jedna z najlepszych jaki czytałam. Chociaż bardziej przypadła mi do gustu część pierwsza. Nie wytrzymam, a nie wiem kiedy będę miała szansę zakupić, lub wypożyczyć trzeci tom. Czytaliście może?

paaa♥
Less Sill~~

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Krótkie i tajemnicze pytanko

Które imie wolicie?
Sean vs Louis
Z góry dziękuję ♥
I nie, nie powiem po co mi odpowiedź.
Less Sill~~

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Nie mam pomysłu na tytuł

Dziękuję za miłe komentarze. Pomyślałam o tym wszystkim jednak trochę dłużej i postanowiłam skorzystać z rady pewnej czytelniczki. Teraz dokończę moje opowiadanie, chociaż nie będzie to zachwycająca ilość rozdziałów, a już niebawem zacznę pisać całkiem inne opowiadanie, stare przejdzie do spisu. Mam tylko do was pytanie:
Pisać je na tym czy na jakimś nowym blogu? Wiem, że jeżeli bym założyła nowy łatwiej by było mi i wam. Bo trzeba by inaczej zmieniać całego bloga i w ogóle, ale wiem też, że mało kto by się przestawił na drugi blog. Piszcie więc co wolicie i co uważacie za lepsze. Pierwsze informacje na temat opowiadania (na którym blogu będzie pisane, prolog i może zwiastun) przewiduję na 15-20.08.2015r.
Dziękuję, a co do rozdziału to zrobiłam postęp, aż o dwie linijki. Nie mam pojęcia czemu, ale wychodzi mi to tak okropnie jak nigdy. No cóż, życzcie mi powodzenia. A tak w ogóle jak macie jakieś pomysły co do opowiadania to piszcie do mnie na maila, albo jak tam chcecie. Będę mega szczęśliwa.
Buziaki
Less Sill~~

sobota, 1 sierpnia 2015

Przemyślenia

Coś czuję, że się z Wami w tym temacie nie dogadam. To wcale nie jest tak, że nie chcę mi się, ani że to olewam, albo że nie mam czasu, bo do cholery są wakacje, nie? To też nie jest tak, że brak mi weny, wcale nie. Mam w głowie pełno pomysłów, a że czytam teraz dużo książek ciągle mam inną koncepcję na inne opowiadanie. Dużo czasu spędzam na pisanie tego rozdziału. Codziennie otwieram kopię roboczą tego postu i zaczynam dopisywać kolejne dwa akapity, a potem jak na to spojrzę sądzę, że to idiotyczne, choć przed godziną myślałam o tym podjarana i nie mogłam się doczekać, aż wyleję to na papier. Zaczęłam się zastanawiać w zasadzie jaki to ma sens. Pisanie fan fiction. Mogłoby być najlepszym opowiadaniem jakie w życiu czytałeś, ale i tak nigdy nikt tego nie doceni, no bo to jest fan fiction. No bo to znaczy w końcu fikcja widza. Jesteśmy tylko widzami, którzy mówią jakby woleli napisać tą książkę, ale chyba nikt nie wydrukuje, ani nie da do księgarni książki pod tytułem: ,,Ja bym to zrobił lepiej Złodziej Pioruna". To też w pewnym sensie jest odgapianie od innych. Wy Czytelnicy pewnie zupełnie nie wiecie o co mi chodzi. Tym bardziej jeżeli sami nie piszecie opowiadania. Muszę się pochwalić, że zaczęłam pisać książkę, Na razie mam tylko wstęp (z którego chyba jestem najbardziej zadowolona) i może trzy strony, ale....ale czuję, że wreszcie zrobiłam coś w pełni sama, a nie z pośrednią pomocą Ricka Riordana, albo innego pisarza. Zaraz pewnie wyleje się fala komentarzy typu ,,Po prostu nie chcę ci się pisać i zmyślasz"albo ,,Nie obchodzą mnie twoje wymówki" tudzież ,,Jesteś beznadziejna znowu się poddajesz" et cetera et cetera. Ale wcale nie ja się nie poddaję. Prędzej czy później dodam wam ten cholerny rozdział. Może nawet dwa albo trzy...ale...może zacznę od czegoś innego...Na pewno wiele z was czytało bestseller Gwiazd Naszych Wina. No tak. Jest tam ciągle mowa o Ciosie Udręki - innej książce, która się kończy w połowie zdania i historii. Mam wrażenie, że w pewnym sensie to było zamierzone i miało swój sens. Dać czytelnikom możliwość dokończenia tej historii, żeby każda była inna i każda własna. Gdyby Rick dał mi taką szansę wykorzystałabym ją bez wyrzutów, ale że nie zrobił nam tej krzywdy czuję, że pisanie ff jest czymś w rodzaju drogi na skróty. Jeżeli ktoś to lubi i sprawia mu radość jak najbardziej, ale ja nie czuję satysfakcji z pisania czegoś co w zasadzie w 50% nie jest moje. innym może to nie przeszkadzać, ale nie mnie. A wracając do Ciosu Udręki, chcę pójść w podobne ślady, opowiadanie nie będzie do kończone. Pytanie tylko brzmi, w którym momencie. Możliwe, że już na 20 rozdziale się skończy, może na 21, a może choć wątpię na 30. Nie będzie to zależało od niczego prócz mojego honoru. Jeżeli będzie mi wychodzić pisanie tego to dodam więcej rozdziałów, a jeżeli będę czuła, że jest to beznadziejne skończę jak najszybciej. Miłego zalewania mnie jakże przyjemnymi hejtami, do czego zaczęłam się powoli przyzwyczajać. A że w ciągu jednego dnia pewnie zdążycie już mnie zalać falą pytania: Kiedy więc wreszcie rozdział? Chociaż wcale nie czytaliście posta. Odpowiem na nie: nie wiem. A jeżeli dostanę od was komentarz kiedy pojawi się rozdział, serio się wkurzę, co jak mniemam średnio pomoże mi w pisaniu. Przesyłam pozdrowienia i buziaki:
Less Sill~~

sobota, 11 lipca 2015

LBA - nominacja

Heej! Dostałam kolejną nomkę do LBA. Dzięki Will.i.am xD. Dziękować, dziękować.
Teraz pytanka i odpowiedzi:
1) Czemu piszesz blogi?
Uważam, że to świetny sposób na dzielenie się swoją pasją z innymi. Sprawia mi to wielką radość. W ten sposób także się uczymy, wymieniając się uwagami. Poza tym chcę zostać w przyszłości dziennikarką prasową, więc uważam to za dobry trening.

2) Czy piszesz blogi dla siebie, czy dla innych?
Wprawdzie dużo dla mnie znaczy zdanie czytelników, uwielbiam momenty kiedy wiem, że innym się podoba to co robię, czuję wielką satysfakcję, gdy czytam miłe komentarze i widzę ile mam czytelników i wyświetleń, jednak jest to tylko i wyłącznie pasja, robię to dla siebie, zwracam się tu także do wymagających czytelników, by to zrozumieli, to nie jest moja praca, to pasja.
3) Co sądzisz o swoim blogu?
Sądzę, że bardzo się rozwinął od czasu gdy go załorzyłam. Wygląda to coraz lepiej. Bardzo daleko mu do bloga świetnego, albo chociaż bardzo dobrego, ale myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. 
4) Wolisz czytać książki czy obejrzeć film?
Uwielbiam i to, i to jednak nic nie może zastąpić pierwotnej książki. Przynajmniej dla mnie.
5) Jak nazywa się twój ulubiony blog? (podaj link)
Mam nadzieję, że wybaczysz, ale takiego nie posiadam. 
6) Jak nazywa się twój ulubiony film?
Mam pare: ,,Mój przyjaciel Chachiko" - film o psie, ryczałam na nim jak bóbr, ,,Mama Mia" - pewnie wszystkim znana przebojowa komedia, ,,Miasto 44" - każdy, wie o co biega i ,,Igrzyska Śmierci"
7) Jak nazywa się twoja ulubiona książka?
,,Czekolada z Chilli" Joanna Jagieło
8) Co sądzisz o muzyce?
Bardzo lubię słcuhać muzyki. Jest to dla mnie odprężające i miłe. Tak po prostu.
9) Jakie jest twoje hobby?
Pisanie i tańczenie.
10) Jakie kategorie filmu lubisz?
Komedie, horry i dramaty.
11)  Czy książki wzbudzają emocje?
Książki to jeden wielki kłębek: smutku, płaczu, śmiechu i nerwów. Doświadczamy tego przy każdym czytaniu nawet jeżeli książka nie jest wybitna. Przeżywamy. To jest wręcz burza emocji.


To tyle. Teraz moje pytania:
1. Twoje emocje i myśli gdy słyszysz z samego rana budzik?
2. Człowiek, którego najbardziej cenisz?
3. Gdybyś mogła stworzyć człowieka idealnego jakby wyglądał, jaki miałby charakter?
4. Czy cieszysz się z tego, że jesteś Polką, jakie masz zdanie o Polakach i Polsce?
5. Opisz swój humorek teraz?
6. Gdybyś jechała na 10-dniową kolonię ile wziełabyś ze sobą kasy?
7. Malujesz się? Jak tak to czym?
8. Lubisz samą siebie? Powinnaś.
9. Jaki jest Twój ulubiony kolor i z czym Ci się kojarzy?
10. Wygrywasz na loterii 10mln. na co po pierwsze wydałabyś pieniądze?
11. Co jest według Ciebie sednem życia?


Trudno, nie?
Nominuję:
Radosną Oli
Kasia L.
Martha Valdez

No i nie mam dalej pomysłu, Tyle starczy. Dzieki za nomkę jeszcze raz.

Ale mnie łeb boli, chyba chora jestem. W poniedziałek jadę na wakacje na 2 tygodnie. Z netem bardzo słabo, więc się mnie nie spodziewajcie. Rozdział powoli rusza, ale za to książka nabiera tępa. Jak już mówiłam zaczęłam pisać książkę. I mam weny w cholerę, czasu mniej. Niby wakacje, a ja mam tyle do zrobienia. Buziaki♥
Less Sill~~

piątek, 3 lipca 2015

Prolog ,,Historia mojego życia"

Hejka, postanowiłam zrobić coś blisko one shota tylko takie jakby różne urywane historie z życia jednej osoby. Co jakiś czas na blogu będzie się pojawiać jakaś historia z życia pewnej dziewczyny. Wszytsko to jest mojego autorstwa. Napisałam już jedną historię, ale na razie wstawiam tylko krótki prolog. Piszcie co o tym myślicie. 

---
Jestem Julka. Miło poznać i te sprawy. Jestem bardzo zawiedziona..pfe!..znaczy uradowana, że będę wam opowiadać moją historię. To będą krótkie i jakże autentyczne historyjki z mojego life'u.
Mam na karku 17, a w głowie nadal nic. Chłopaka idiotę, przyjaciółkę wariatkę i rodzinę jak z obrazka Picassa. Czuję, że się bardzo (nie)polubimy. Możliwe, że jestem trochę niemiła i głupia, ale to tylko drobnostki, bo oprócz tego jestem piękna, zabawna, inteligenta, utalentowana i bardzo skromna do tego. A tak szczerze jedyne co potrafię to rysować i to też w bardzo małym stopniu. Niestety, ale do zobaczenia. Łe...aż mi się rzygać chce. Nienawidzę mówić miłych rzeczy. Do(nie)widzenia ♥
---

Less Sill~~

Liebster Blog Award

OMG! Ale się cieszę! Wielkie dzięki kochana! Zostałam nominowana przez: Kasię L. . Jeszcze raz wielkie dzięki!
A teraz pytania:
1. Ulubiona postać z PJ i OH?
Percy...Percy

2. Jakiej muzyki słuchasz najczęściej? 


Em...Ostatnio chyba Rihanny i Sama Smitha
3. Ulubiony zespół/piosenkarz/piosenkarka?

Perfect i Sam Smith

4. Czy bliskie Ci osoby wiedzą o tym, że piszesz opowiadanie na blogu? Jeśli tak, kto?

Szczerze? Wie tylko mama i to też nie do końca. Wie, ze piszę ale nie wie co, jak i gdzie. Wolę 
zachować to dla siebie. Tak całkowicie wie tylko przyjaciółka


5. Opisz ulubione miejsce w swoim mieście/domu/pokoju.
Ulubione miejsce....Zdecydowanie...zabrzmi dziwnie...drzewo. U mojej babci na ogródku, często u niej bywam. Mieszka na wsi. Ma takie boskie drzewo do wspinania się. Zawsze jak u niej jestem wchodzę na nie i czuję się jak w domu siedzę sobie. Na tym drzewie wymyśliłam większość fabuły mojego opowiadania :). Babcie ogólnie ma sad. Drzewo to jabłoń, więc jeżeli jest dobra pora roku mogę jednocześnie zrywać sobie moje ulubione owoce. Kiedy wejdę najwyżej jak potrafię jestem na wysokości około 3-4 metrów. Niby niewiele, ale ja czuję się tak daleko od tego przyziemnego świata. Miejsce marzeń, wspomnień i największej weny.


6. Czy masz jakieś palny na przyszłość/wiesz co chciałbyś robić w przyszłości? Jeśli tak, jakie?
Chciałabym zostać w przyszłości dziennikarką prasową, a oprócz tego pisać młodzieżowe książki. Marzę o tym, żeby studiować na Uniwerku w Krakowie i tam potem zamieszkać. Blisko mojej przyjaciółki. Chciałabym mieć 2 dzieci. Starszego syna i młodszą córkę. Pierwsze dziecko wolałabym urodzić niewcześniej niż w wieku 26 lat. A wyjść za mąż niewcześniej niż w wieku 25. A z chłopakiem przed ślubem być conajmniej 3 lata. Te marzenia...


7. Jakie masz plany na wakacje?
Pluć łapać i po dupie się drapać...a tak serio to mam zamiar jak najwięcej korzystać z mojego basenu, jest dość spory (7x7m) więc może moje spasłe ciało się tam zmieści. Od początku wakacji i mam zamiar do końca zaczęłam robić brzuszki codziennie, i raz dziennie albo jeździć na rowerze, albo biegać, albo chodzić na spacery. Oprócz tego w połowie lipca jadę na obóz sportowy na 10 dni, a potem do Poznania na tydzień. W sierpniu przyjeżdża kuzynka zza granicy, więc będzie fajnie. Oprócz tego mam zamiar wreszcie wziąć się za pisanie książki, którą komponuję już w myślach przeszło miesiąc.

8. Co lubisz robić w wolnym czasie?

Czytać, pisać, oprócz tego tańczę, lubię też oczywiście spędzać czas z przyjaciółmi i podróżować.


9. Wolisz siedzieć w domu czy wyjść gdzieś z przyjaciółmi?
Wyjść.


10. Masz jakieś wymagania podczas wyboru książki? Jeśli tak, jakie? 
Musi być w miarę gruba, a oprócz tego po prostu kusić mnie i sprawiać dobre wrażenie XD


11. Gdzie chciałbyś spędzić najlepsze wakacje w życiu? 
W Grecji. Chociaż zwiedziłam już wiele krai, mało mnie to obchodzi bo nadal czeka na mnie Grecja, w której nigdy nie byłam, ale mam zamiar się wybrać.

Teraz moje pytania:

1. Wymień książki przy których płakałaś czytając je.
2. Opisz swój ideał chłopaka.
3. Co czujesz po skończeniu czytania jakiejś dobrej książki?
4. Gdyby ktoś z jakiegoś wydawnictwa chciałby wydrukować jako książkę Twoje opowiadanie, co byś czuła, jak zareagowała?
5. Opisz co najbardziej lubisz w sobie (charakter, wygląd itd.)
6. Kim byś chciała zostać w przyszłości i dlaczego taki zawód wybrałaś?
7. Twój ulubiony cytat z książki i dlaczego właśnie on?
8. Wymień podobieństwa między Tobą a Twoją najlepszą przyjaciąłką.
9. Sens życia według Ciebie?
10. Opisz co daje Ci wenę do pisania (jakieś miejsce, jakaś czynność i takie tam)
11. Jak w skrócie wygląda plan Twojego dnia powszedniego?

Starałam się dawać oryginalne pytanka mam nadzieję, że są OK.
A teraz osóbki, które nominuję:
1. Radosna Oli
2. Meggi Jackson 
3. Vittoria di Angelo
4. Julla LaVale
5. Ludwika Castillo
No i już nie mam pomysłu kogo jeszcze. Jak ktoś chce niech czuje się nominowany XD Nie, serio mówię.

No i to by było na tyle. Jeszcze raz dzięki, że mnie nominowałaś, pewnie ja Ciebie bym też, ale zasady na to nie pozwalają...szkoda.
Dobra lecę.
Less Sill~~

sobota, 20 czerwca 2015

Odpowiedzi na pytania

1. Dlaczego akurat wybrałaś twórczość Ricka Riodana?
No co do tego pytania to mam raczej średnio trafną odpowiedź. Przypadkiem. Po prostu zawsze uwielbiałam mitologię i zauważyłam taką książkę w matrasie i postanowiłam ją kupić. A później już nie umiałam przestać.
2. Jesteś kłótliwa?
I to jak. Zdecydowanie. 
3. Jesteś przywódcza, czy podporządkowana?
Oczywiście przywódcza. 
4. Bronisz młodszych i słabszych?
Raczej tak, jeżeli wymaga tego sytuacja. 
5. Jakie książki lubisz oprócz Percy'ego?
M...Gwiazd naszych wina, Powód by oddychać, Delirium, Stowarzyszenie wędrujących dżinsów, Atramentowe serce, Pięcioro dzieci i "coś" i wiele innych, ale to są pierwsze, które przychodzą mi na myśl.
6.Jesteś popularną osobą, czy raczej outsiderem?
Nie jestem jakąś gwiazdą szkoły, ale też nie jestem cicho-ciemną  nieśmiałą dziewczynką. Raczej większość szkoły mnie lubi, a ja jestem towarzyska. Raczej to pierwsze, ale nie do końca.
7. Uczysz się dobrze, średnio, czy źle?
W miarę dobrze. Mam same piątki, czasami nawet szóstki, ale na pewno nie jestem ani kujonem, ani naciągaczem-podlizywaczem.
8. Czy lubisz Solangelo?
Nie mam zbyt dużego zdania na ten temat, ale nie przepadam za gejowskimi historiami. Z całym szacunkiem dla miłośników i samych geji, bo podziwiam ich za odwagę.
9. Czy spodobała ci się któraś z lektur szkolnych?
Taaak, chyybaa...chociażby Plastusiowy Pamiętnik...te czasy. A tak serio to Ten Obcy i Ania z Zielonego Wzgórza, Chłopcy z placu broni no i Sposób na Alcybiadesa.
10. Z jaką postacią z książki się utożsamiasz?
Jeżeli nie musi być ani z PP, ani OH to Saddie z KRK
11. Jakiej jesteś wiary?
Oryginalnej. Ale upraszczając: chrześcijanka.
12. Czy jest jakaś książka, która zmieniła twoje życie?
Książki Ricka tak trochę, bo od nich zaczęła się moja pasja do pisania, oprócz tego Chłopcy z placu broni i Gwiazd naszych wina.
13. Ulubiony film i serial?
Serial: Ranczo i Pojedynek na życie, no i Przyjaciele, a co do filmu to nie mam, ale uwielbiam wiele.
14. Czy wyniosłaś coś z niej? (z książęk Ricka)
Tak, chęć do pisania
15. Czy odmieniła w jakiś sposób Twoje życie?
Oprócz zaowocowania pasji do pisania to trochę tak, ale raczej tej odmiany nie da się określić.
16. Jeżelibyś zauważyła na korytarzu bijących się chłopaków zareagowałabyś, jak?
Zależy. Jeżeli bili by się w ich stylu, czyli beznadziejnie, nie robiąc nikomu, ani niczemu krzywdy, nie licząc własnego honoru, to pewnie bym się zaśmiała i poszła dalej, ale jeżeli by bili się poważnie to pewnie tak, ale jak nie wiem.
17. Dajesz spisywać na sprawdzianach?
Tak, niestety w tym przypadku mam słaby charakter.
18. Załóżmy, że jakiś chłopak wyznaje ci miłość, jak reagujesz?
Zależy. Jeżeli byłby fajny...nie pewnie tak czy siak, albo bym go zignorowała, albo na spokojnie wytłumaczyła, że powinien zacząć od niższych sfer.
19. Czy masz ulubionego reżysera.? 
Nie, lubię wielu. 
20. Jeśli tak to jak się i jaki nazywa się jego film, który najbardziej lubisz.?
Niestety nie mam.
21. Czy masz jakieś zwierzęta.?
Tak, dwa psy i jednego kota. Cała trójka mieszańców.
22. Jakiej muzyki słuchasz.? 
Trochę muzyki starszej, typu lata 80, bo lubię, przepadam też za polskim rockiem i zwykłymi piosenkami (niepolskimi) typu Sam Smith albo Ed Sheeran. 
23. Jakiej cechy ludzkiej nie cierpisz.?
Wielu, ale tak najbardziej to zdecydowanie niesprawiedliwości. Chodzi mi tu o to, że ktoś dzieli ludzi na równych i równiejszych i za takiego równiejszego się uważa. A drugą cechą jest przechwalanie się swoim własnym idiotyzmem. ,,Cholera, muszę zapalić" - powiedział 13-latek i uznał, że jest władcą świata. Sami rozumiecie o co mi chodzi.
24. Co denerwuje Cię w sobie.?
Z wyglądu zewnętrznego to zdecydowanie moja figura. Nie jest taka zła, ale wolałabym mieć lepszą i chodź wiele osób mówi, że to mam ładną figurę, ja wiem swoje. A co do charakteru, to to że nie jestem otwarta. Chociaż bardzo bym chciała nie potrafię ludziom wyjawić swoich tajemnic. Czasami też przez to kłamię, co powoduje jeszcze większe kłopoty, a po drugie to jest to, że nie należę do osób, które potrafią robić 'wrażenie'. Niby denerwują mnie takie osoby, ale w zasadzie to zauważam, że takie osoby w świecie rówieśników mają dużo lepiej. Mówię tutaj o osobach, które robią rzeczy takie jakich wymagają od nich koledzy, żeby polubić tą osobą. 
25. Czy łatwo nawiązujesz nowe znajomości.?
Zależy. Jeżeli chodzi tu o pojedyńcza rozmowę to z dużą łatwością, a jeżeli chodzi tu o koleżeństwo to zdecydowanie nie. 
26. Czy posiadasz jakąś sławną osobę, której nie możesz znieść.?
Wiktoria z mojej klasy XDD a tak serio to Miley Cyrus, ma fajne piosenki, ale stała się skończoną idiotką, Justin Biebier i ta Violetta, jak jej tam w rzeczywistości/
27. Wolisz spędzać czas w towarzystwie swoich koleżanek, czy może kolegów.?
W mieszanych grupach.
28. Jesteś humanistką czy może umysłem ścisłym.?
Humanistką i to do potęgi n. 
29. Czy jesteś tolerancyjna.?
Staram się być, ale jak to człowiek czasami zawodzę.
30. Czy potrafiłabyś zaprzyjaźnić się z osobą, którą znasz tylko z internetu i czy w ogóle wierzysz w taką przyjaźń.?
Nie i nie. :)


Akurat tak się fajnie złożyło, że wyszło równo 30 pytań. Może zrobię jeszcze takie coś potem jeżeli chcecie oczywiście. Podoba się? Mam nadzieję.
Buziaki
Less Sill~~

czwartek, 18 czerwca 2015

One Shot ,,Oby miała Twoje oczy..." cz.1/3

Hejj, tak w zasadzie nie wiem po co i czemu, ale napisałam dla was one shota. Oczywista o naszych półbogach. Mam nadzieję, że się spodoba. Nie bijcie, że taki troszkę smutnawy. Prooszę komentujcie! No i za te wulgaryzmy też przepraszam.

Pole walki pustoszało z każdą chwilą. Co chwila jakiś heros zabijał potwora, ale za chwilę była na odwrót. Zostali już tylko dwaj łucznicy Apolla, garstka dzieci Aresa szalejących na polu bitwy, ja wraz z moim już nielicznym rodzeństwem, z dziesięć Łowczyń. Ogólnie z naszej strony pozostało już jakieś góra 40 osób...40 osób z 400...łzy spływały mi po policzkach, ale się nie poddawałam. Dzieci Ateny nigdy się nie poddają. Przed oczami przelatywały mi ciała moich zmarłych przyjaciół...Leon Valdez, syn Hefajstosa, leżał z wyrwaną ręką, pływając w własnej krwi. Thalia Grace, córka Zeusa, Łowczyni, przewieszona przez krzak, oczy miała puste, wyzionęła ducha. Wil Sollace, syn Apolla, leżał na brzuchu, z jego pleców wystawała włócznia. Piper McLean, córka Afrodyty, stała zamieniona w kamień. Katie Gardner, przeurocza córka Demeter, zaledwie 14lat, jej ciało było prawie zamienione w popiół. Clarisse La Rue, najsilniejsza i najpotężniejsza z dzieci Aresa, miała wydłubane oczy. Jason Grace, rzymianin, syn Jupitera, jakiś potwór wlukł go za sobą, łup. Travis Hood, syn Hermesa, przecięty na pół. Wiele innych. Każdy nieżywy. Dlaczego to nie ja? Gdybym mogła przywrócić, któregoś z nich do życia, oddając swoje, zrobiłabym to bez najmniejszego wahania. Bałam się spojrzeć w prawo. Bałam się, że zobaczę to czego najbardziej się bałam. Jednak musiałam. Moja twarz mimowolnie skręciła się w prawo. Zobaczyłam tam wielkiego smoka, z 8 metrów, a pod nim...jest!...mój kochany Percy. Żył. Ale przegrywał z każdą chwilą jego wir wodny malał, więc smok był w stanie zionąć ogniem. Muszę mu pomóc.
Pobiegłam w tamtą stronę zabijając każdego napotkanego potwora. Wreszcie dobiegłam. Stanęłam ramię w ramię z moim chłopakiem. Nieznacznie się uśmiechnął, ale jego siły słabły.
-Percy- zaczęłam.-Nie dasz rady dłużej. Trzeba go zabić.
Spojrzał na mnie tymi pięknymi, morskimi oczyma.
-Dam radę. Pomóż innym- powiedział.
-Tak, ty dasz radę, a ja jestem Afrodyta. Jak szybko zaatakujemy w dwójkę, damy radę.
-Ann, proszę. Nie chcę, żebyś się narażała bardziej niż tego wymaga sytuacja. Zajmij się minotaurem.
-Już go zabiłam.
-To czymkolwiek. Mam plan. Daj mi czas, a sama odsuń się od potwora na co najmniej 10 metrów.
-Po co?
-Chyba chcesz przeżyć, nie?
-A ty?- zapytałam.
-Ja mam nie dać rady?- zaśmiał się lekko.
-Będę w pobliżu- powiedziałam. Zmierzyłam go wzrokiem i pocałowałam. Tego mi brakowało. Tęskniłam tak za nim. Nie rozmawiałam z nim od 5 dni. Od kiedy walka się zaczęła.
-Zmykaj- powiedział.
-Jeszcze jedno- dodałam. Nagle ziemią wstrząsnął huk, to smok się poruszył. Zamachnął się ogonem i walnął Percy'ego, o dziwo mnie omijając. Poleciał jakieś 4 metry dalej. Podbiegłam. Powoli wstawał.
-Annabeth- wrzasnął.- Uciekaj!
-Muszę ci coś powiedzieć, Percy- powiedziałam przez łzy.
-Nie teraz, do jasnej cielesnej!- krzyczał przekrzykując hałas wiru wodnego, którym atakował smoka.
-Muszę teraz- powiedziałam łkając.
-Annabeth. Muszę go zabić. Rozumiem, że chcesz pomóc i dziękuję, ale puki co przeszkadzasz.
-Już, już. Percy, chciałam ci powiedzieć już dawno...
Nie dokończyłam bo huk wszystkich powalił na ziemię. Smok zionął w las, który zaczął się palić.
Przyczołgałam się do Percy'ego. On już wstał. Dźgał smoka w nogi, trochę go denerwując.
-Annabeth! Odsuń się!- wrzasnął.
-Muszę ci tylko powiedzieć, że...- spojrzał na mnie swoimi morskimi oczami, cała odwaga uleciała, stchórzyłam.
-Annabeth. 5 sekund, gadaj!-wrzasnął i zaczął wdrapywać się na smoka, kiedy zaczęłam mówić był już na udzie potwora, więc musiałam wrzeszczeć.
-Percy, bo ja...my...em...- odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi głęboko w oczy, uniósł brwi wyczekująco.- Bo my...będziemy mieli dziecko!- krzyknęłam.
Jego oczy otworzyły się do wielkości jabłka. Miał się uśmiechnąć, ale nagle po prostu spadł. Spadł z wysokości 4 metrów. Podbiegłam szybko do niego. Kiedy byłam w połowie drogi smok zionął ogniem prosto w Percy'ego. Wrzasnęłam. Ale mnie ten smok wkurzył.
-Ty debilu- wrzasnęłam na smoka odcinając mu palce.- Kto ci ku*wa mać pozwolił palić mojego, ku*wa mać chłopaka?
Smok spojrzał na mnie wielkimi ślepiami. Schylił się, a nasza twarze dzielił z metr. Mógł po prostu spalić mnie jednym oddechem. Jednak czekał, aż zacznę uciekać ze strachu. Nie ma bata.
-Z jakiej paki palisz mi obóz, co ciulu niemyty? Z jakiej do jasnej cholery paki atakujesz mi chłopaka, hę? Ha, bo jesteś wielki, potężny, straszny, zabijasz wszystko i wszystkich. Ale ja się ciebie nie boję! Bałabym się ciebie gdybyś miał za grosz duszy. A ty jesteś tylko głupią maszyną do zabijania! Jesteś tylko obleśnym potworem. Zabijasz dla przyjemności, a ja zabijam dla miłości, wiesz? Ci wszyscy herosi, których bez kiwnięcia palcem zabiłeś, oddali życie za przyjaciół, za ojczyznę. A ty masz dla kogo oddać życie? - krzyczałam przez łzy.-Masz odrobinę serca, albo duszy w środku? Czy jesteś tylko dupnym pudłem, stworzonym, by niszczyć tych, którzy są coś warci? Powiem ci jedno: jeżeli nie masz dla kogo umrzeć, nie masz po co żyć. A ty masz dla kogo umrzeć?
Nie otrzymałam odpowiedzi, ale smok jakby zespokojniał.
-Więc nie masz po co żyć- powiedziałam i rzuciłam sztyletem prosto w jego serce. Smok się zachwiał i poleciał na bok. Spojrzałam w tył. Żadnych potworów już nie było. Bez pana, bez przywódcy, uciekły. Ale nie było już też półbogów. Oprócz mnie, jednej córki Aresa, Melanie, córki Afrodyty opierającej się z wyczerpania o drzewo i Jamesa, syna Apolla. Klęczał przy kimś zalewając się łzami. Podeszłam do niego chwiejnym krokiem. Na kolanach trzymał ciało zmarłej Katie, jego dziewczyny. Płakał jakby wyrywano mu kończyny. Rozumiałam. Kucnęłam obok niego.
-Ja-james?- zapytałam. Odwrócił twarz w moją stronę.
-Annabeth...- szepnął. Spojrzał mi w oczy i się przeraził.- Percy żyje?- zapytał.
-Nie wiem- spuściłam wzrok. - Dlatego właśnie...
Zsunął ciało zmarłej dziewczyny.
-Nie musisz. Rozumiem, że...
-Ale ona już nie żyje. Percy'ego można jeszcze uratować, dla niego jeszcze jest szansa.
Powiedział i wstał ocierając łzy. Melanie podeszła do nas wraz z córką Aresa.
-Ilu nas zostało?- zapytała Nadia, córka Aresa.
-Czterech- mruknęłam.
-Może pięciu- poprawił mnie James.
Melanie starała się go pocieszyć, ale na złamane serce nawet czaromowa nie pomagała. Nadia zmierzyła mnie wzrokiem.
-Uch...Annabeth. Jesteś niesamowita- powiedziała.
-Czemu?- zapytałam.
-Nie masz ani jednej rany.
Spojrzałam na siebie...rzeczywiście. Jak to się stało?
-Nooo, fakt- powiedziałam.- Mniejsza o to. Melanie i Nadia, pójdźcie sprawdzić czy nigdzie nie ma nikogo żywego. Zmarłych, którzy są w całości zanieście w jedno miejsce. Trzeba będzie spalić cauny.
-Ekhem-odchrząknęła Nadia.- Nie wiem czy zauważyłaś, ale parę set caunów to dość sporo.
-Wiem. Wykonamy jeden dla wszystkich tego samego boskiego rodzica. Wypiszemy na nich imiona zmarłych.
-To bezsensu- mruknęła Melanie.
-Co z Chejronem i Panem D?- zapytał James pociągając nosem.
-Na Olimpie, grzeją swoje dupy- warknęła Nadia.
-Chejron chciał zostać, ale Zeus zażądał- powiedziałam.- Idźcie już.
Tak na prawdę, nie chciałam zostawiać tej roboty tylko im dwóm, ale wolałam z Percy'm na osobności, tylko lekarz się przydał.
Ruszyłam chwiejnym krokiem w stronę Percy'ego. Czułam się jakbym miała otworzyć kopertę z datą swojej śmierci...albo raczej Percy'ego. James podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. Jestem mu bardzo wdzięczna, że chociaż sam przechodził okres niedoli bardzo mnie wspierał, co mi było wtedy potrzebne jak powietrze.



---------------------------------------------------------------------------------------
I jak się podoba? Jak zauważyliście może z tytułu jest to dopiero piersza z trzech części. Druga pojawi się dopiero w wakacje, ale w pierwszy tydzień. A co do kolejnego rozdziału. Zaczęłam go pisać i szło mi spoko, ale po jakichś 15/20 linijkach się zacięłam i po prostu nie wiem co napisać. Cały czas próbuję coś napisać, ale wychodzi okropnie. A poza tym teraz jest końcówka roku i nie miałam czasu, bo musiałam wszytsko poprawiać, a jak tam wasze ocenki? Ja będę miała bodajże średnią 5,4. Jestem zadowolona z siebie, jest i pasek i stypendium, więc supcio. A rozdział pojawi się prawdopodobnie w następnym tygodniu, bo oceny już wystawione.
Buziaki♥
Less Sill~~

czwartek, 14 maja 2015

Zabawa w pytania

Hej, kochani! Mam dla was propozycję:
Taka zabawa - wy zadajecie miliony pytań, ile tylko chcecie, na każdy temat, a ja później na nie odpowiadam, ale...tutaj może wam się coś spodobać, będzie to nie w wersji postu tylko nagrania głosowego. Co wy na to?
Pytania można zadawać w komentarzu oraz na maila:
percy.jackson.story@gmail.com
Odpowiem na każde. Czas na zadawanie pytań do 23.05.2015 (sobota).
Ile kto chce, na każde tematy.
Less Sill~~

Pytanko

Mam do was pytanie i wielką prośbę. Na pewno jak odpowiecie to szybciej pojawi się rozdział XD
Pytanko jest takie:
Zaczynam spowrotem prowadzić mój drugi blog.
I wybieram szablon i mam pytanko, który wam się najbardziej podoba, bo ja wytypowałam 2.
tutaj macie:
http://rowindale.deviantart.com/art/Fantasy-506-369659759
http://rowindale.deviantart.com/art/Salvio-505-370478546
Osobom, które mi doradzą będę wdzięczna do końca moich nieszczęsnych lat w tym nieszczęsnym ciele. Z góry bardzo dziękuję. Na koniec dwie informacje:
1. Rozdział najprawdopodobniej pokaże się w następny weekend.
2. Wykonam urodzinowy one shot (tak w ogóle wczoraj miałam urodznki) i pokaże się on najprawdopodobniej w niedzielę.
Buziaczki♥
Less Sill~~

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 19 ,,Resztki psychiki i iryfon od seryjnej morderczyni"

*Annabeth*
-Ej-j! Co ty robisz?!- wrzasnąła Carin, kiedy zamachnęłam się na nią bronią.
-Ratuję resztki twojej psychiki!- przekrzykiwałam wiatr szarżując na dziewczynę, która oprócz uników nie robiła nic.
-Przestań!
-Zacznij cokolwiek się bronić!
-Dasz mi wtedy spokój?
-Jak uda ci się mnie pokonać to tak.
-Ughr!- wyjęła sztylet i zaczęła odpierać moje ruchy swoją bronią. Nic jednak nie atakowała.
-Możemy tak w nieskończoność- powiedziałam.
Carin zadała mi pierwszy cios, który ja z łatwością odparowałam. Wykorzystując chwilę nieuwagi mocno uderzyłam w jej broń od boku, co sspowodowało, że lekko się obróciła. Wykorzystałam to. Oby dwie ręce zacisnałam, jakby kajdankami, a sztylet przyłorzyłam jej do gardła. Znalazła się w dość nie wygodnej pozie. Carin starała się uwolnić ręce, tylko pomagając mi, bo od razu broń wyleciała z jej ręki. Puściłam dziewczynę i podniosłam broń.
-Do trzech razy sztuka- uśmiechnęłam się, a ona posłała mi piorunujące spojrzenie.

~

Stanęłam przed leżącą na plecach Carin, wykrzywiłam się i podałam jej rękę.
-Ile to tam...? Do 20 razy sztuka?- uśmiechnęłam się.
-Pożałujesz Chase
-Wstawaj- szturchnęłam ją bronią.
-Nie. Starczy.
-Starczy, że raz ci się uda.
-Stul dziób- przekręciła się na bok.
-Dasz mi fory?- zapytała.
-Już bardziej nie umiem.
-Okey- wstała z uśmiechem.
Zdziwiła mnie ta zmiana.
-Coś knujesz- mruknęłam, ale szybko wzięłam się do roboty. Na początku jak zwykle wygrywałam, ale nagle wszystko się zmieniło, w momencie kiedy Carin powiedziała:
-Daj mi wygrać
Moja ręka mimowolnie opadła na dół. Niemal pomagałam jej w  każdym ruchu. Nie wiem jak do tego doszło, ale po chwili córka Afrodyty stała z wyciągniętymi sztyletami prosto w moje gardło.
-Czaromowa nie wchodziła w grę- warknęłam.
-A jak z potworem walczę to czy to coś zmienia?- zapytała z przekąsem.
-Nie żyjesz- powiedziałam naprężając sztylet.
-Wygrałam, więc na mocy prawa masz mi dać święty z poważaniem spokój- powiedziała i usiadła sobie na fotelu.
-Na razie- mruknęłam i ruszyłam na dół.
Jak się po raz kolejny okazało dzisiaj, mam niezłe wyczucie czasu. Akurat kiedy...w zasadzie to ja pukałam, ale robiłam to jednocześnie naciskając na klamkę...mniejsza...weszłam Percy rozmawiał przez iryfon. Chyba mnie nie zauważył, bo dalej rozmawiał.
-No, fajnie- mruknął cicho i ironicznie.- No to żeś mnie pocieszył.
-Ej, ej! Nie miałam cię pocieszać, tylko do cholery jasnej, ci chyba prawdę powiedzieć,nie?!- odezwał się czyjiś nastoletni głos. Nie chciałam im przeszkadzać, ale podsłuchiwanie byłoby jeszcze bardziej niestosowne.
-Ekhem- odchrząknęłam. Percy podskoczył.
-Pukałam- uniosłam ręce w znak poddania się.
-Em...Ile już tu jesteś?- zapytał niezręcznie.
-Na tyle krótko, żeby nie wiedzieć o co chodzi. Chyba zły moment wybrałam. Lepiej już pójdę- powiedziałam szybko i ruszyłam do drzwi.
-Percy kto tam jest?- zapytał dziewczęcy głos, z chmury, której nie widziałam.
-Annabeth- powiedział.
-Ej, chce ją zobaczyć!- powiedziała dziewczyna. Percy dziwnie uniósł brwi i się odezwał.
-W zasadzie możesz zostać- powiedział, a ja mimowolnie triumfalnie się uśmiechnęłam. Podeszłam do nich.
Dużo bardziej ucieszyłby mnie widok jakiejś karłowatej brzydoty, mającej z 100 lat, jednak nie wszyscy mają takie szczeńscie. Mi na przykład zawsz trafiają się ślicznotki. Ta dziewczyna jednak nie wyglądała na pustą laleczkę. Miała proste karmelowe włosy, a w nie wpięte jakieś pióro. Na sobie miała poszarpany podkoszulek Obozu Herosów, a jako gacie podarte dżinsy. Zero makijażu, zero głupkowatego uśmieszku i zero idiotyzmu w oczach. Taa, mam takie samo szczęście jak i wyczucie czasu.
-Annabeth, to Piper. Piper to Annabeth- powiedział Percy obojętnie.
Dziewczyna zmrużyła przerażająco oczy.
-Hm...więc to ty przywróciłaś dumę Atenie i nosisz na sobie przekleństwo Palidaro...
-Wolę stwierdzenie ,,dar'', ale tak. A ty...kim jesteś?
-Ja? Ej, ty tam, tak do ciebie mówię, czemu ona nie wie kim jestem?
-Bo nikt jej tego nie powiedział- odparł Percy, który zajęty był raczej obracanie paciorków w palcach.
-Wolisz krótką, czy długą śmierć? Percy, czuję się urażona!- powiedziała dziewczyna.
-No, dobra- zaczął z niesmakiem syn Pana Mórz.- Piper to córka Afrodyty, ma chłopaka w Obozie Jupiter, czyli rzymskim...
-Jest boski!- dodała z uśmiechem Piper.
-Kto, chłopak, czy obóz?
-Chodziło mi o obóz, ale chłopak w zasadzie też.
-Mogę dalej?- zapytał.-No to ten,  aktualnie go odwiedziła. To wszystko.
-Wcale, że nie!- obraziła się.- No, weź! A to jak pokonałam gigantów?
-To był Jason- powiedział.
-Ach...no fakt. A jak zabiłam minotaura?
-Clarisse. Potwór omal cię nie zabił.
-Masz rację. Ale Drakainy to już ja zabiłam.
-Jedną...jedną z 30. Strasznie mi wtedy pomogłaś.
-Och, nie bądź taki mądry- mruknęła.
-Aha- powiedziałam. Jak zawsze mój język wie kiedy ma odmawiać posłuszeństwa.
-No dobra. W każdym bądź razie jestem Percy'ego przyjaciółką z obozu- powiedziała z serdecznym uśmiechem.- byliśmy razem na dwóch misjach w tym podczas jednej przez większość czasu byłam więziona przez dość bardzo przerośnięte szczury.
-No w każdym razie jesteście w trakcie rozmowy, więc nie będę wam przeszkadzać- powiedziałam.
-Już skończyliśmy rozmawiać -powiedział Percy
-Wcale, że nie- Piper spiorunowała go spojrzeniem.
-Właśnie, że tak- powiedział Percy i z uśmiechem jej pomachał, ale na tyle mocno, że rozwiał połączenie przy okazji.
Percy przewrócił oczami i opadł na łóżko. Podniósł się i uśmiechnął do mnie.
-Tak w ogóle to coś chciałaś, nie?- powiedział.
Ann, głupia! Powiedz! Weź się ogarnij i nie tchórz.
-A i owszem- powiedzialam odważnie.
-No to siadaj i gadaj- powiedział.
Usiadłam, wzięłam oddech i zaczęłam:
-Gówno mnie szczerze obchodzi, że nie chcesz o tym gadać. Tyle samo mnie też obchodzi, że to już przeszłość. W zasadzie to nie masz wyboru, masz gadać. Gadaj!- powiedziałam pewnie i na jednym oddechu.
Percy zmarszczył brwi.

-------------_---
To zapewne był najkrótszy rozdział roku, ale zawsze coś.
Mam nadzieję, że podoba się wyczekiwany rozdział.
Dziękuje za odpowiedzi w poprzednim wpisie.
Pierwszy rozdział po długiej przerwie, uch....! Pierwsze koty za płoty!
Myślę, że kolejne będą się pojawiały co 2 tygodnie, bo mam teraz duszoooo nauki.
Komentujcieecie i obserwujciee!
Do następnego:
No i...chodzą pogłoski, że zrobię one shota tematycznego z okazji urodzin, ale to na razie tylko ploteczki. A tak szczerze: chcielibyście takiego? Bo ja mam pomysła, ale jeżeli wy nie chcecie to ja nie będę czasu marnować.
Buziaczki:-*
Les Sill~~

środa, 6 maja 2015

Przeciągam

Hej, bardzo wam dziękuję za 12000 odwiedzin! Bosko! Wiem, że miałam wtedy dodać rozdział i rzeczywiście niedługo się on pojawi, ale jest taka sprawa, 13 maja(tydzień) będę miała urodzinki. Juhu! Taa...i mam do was ostatnią prośbę przed dodaniem rozdziału.
Mam parę wątpliowści co do tego co chcecie ujrzeć w moich opkach. Jeżeli zrobilibyście mi prezent i odpowiedzieli na pytania to byłabym wniebowzieta

1) Chcę, żeby Percabeth...
A. Było szybko
B. Było ale potem
C. Nie było
2) Chcę, żeby przeżyli...
A. Wszyscy
B. Trójka
C.Dwójka
D.Nikt
3) Chcecie, żeby pierwszy krok do Percabeth zrobił/ła...
A.Percy
B.Annabeth
C.Ktoś ich zesfatał
4) Chcecie, żeby Percy był zły na Ann, bo...
A. Pomyłka, przypadek
B. Ann zrobiła coś nieświadomie
C. Ktoś go okłamał
5) Chcecie, żeby Carin...
A. Się zmieniła na lepsze
B. Została taka sama
C. Zmieniła się na gorsze


To tylko pięć pytań, ale odpowiedzi bardzo mi pomogą, bo chcę was zadowolić.
Czas spać....
Less Sill~~

środa, 15 kwietnia 2015

10 000 wejść!

Nie, nie jestem, aż tak wielką desperatką, by zawieszać bloga i po tygodniu wracać. Wpadłam tylko zobaczyć, czy jakieś obserwowane blogi coś dodały, a tu co ja pacze?! Dycha tysiaków! Bosz! Jak ja was kocham! Dzięki,dzięk,dzieki!
Mam dla was ultimatum:
Kiedy będzie 12000 odwiedzin dodam kolejny rozdział, ok? No to się postarajcie. A i jakbyście byli mili zaobserwować mój blog, to mnie na pewno trochę zmobilizuje. Jakby ktoś nie wiedział jak się bloga dodaje do obserwowanych zapraszam tu:
KLIK
Dużo osób nie umie więc ten tego.
Więc jak albo będzie 12000 odwiedzin, albo przybędzie chociaż 5 obserwatorów dodam rozdział.
Postarajta się, a jak tęsknicie za mną, to wpadajcie na te blogi:
KLIK
To mój blog ogólny.
KLIK
A to z opowiadaniami, ale zwykłymi. Jest on nowy, więc niewiele poczytacie narazie, ale zachęcam to wpadania.
Pamiętajcie o umowie! I dziękuję za 10 000
Wasza wierna jak Jason swej cegle Less Sill~~

sobota, 11 kwietnia 2015

Wiadomość

Hej, kochani, mam dla was raczej smutną wiadomość. Mianowicie...walę prosto z mostu...postanowiłam zrobić sobie krótką przerwę. Piszę, piszę, rozdział nawet mi wychodzi, ale nie czuję tego zamiłowania. Postanowiłam zrobić sobie przerwę. Może to być miesiąc, może dwa, a może już po dwóch tygodniach mi się za chce. Nie robię tego a lenistwa, tylko z powodów problemów z nauką i rodzinnych, jak uporządkuję troche swoje życie wrócę. Nie przestawajcie zaglądać, nie znacie godziny, miejsca i dnia kiedy dodam rozdział z informacją, że powracam. Zrozumcie mnie. Przepraszam i obiecuję, że nie bawem wracam
Less Sill~~

czwartek, 2 kwietnia 2015

Wesołego jajka!

Tak, wiem, że życzy się dopiero w niedzielę, ale ja na stówę nie znajdę, ani sekundy. Więc życzę wam:
Zdrowych, wesołych, spokojnych świąt,
wesołego jajka i mokrego poniedziałku.
Mam też dwie smutne wiadomości:
-Nawet nie zaczęłam pisać rozdziału
-W ten weekend nie dodam rozdziału.
Nie mam czasu, weny i czasu.
Przepraszam, ale tak już bywa.
Dziękuję za 8800 odwiedzin. Czekam na 10 000!
Buziaki!
Less Sill~~

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 18 ,,Rozdzielamy się"

*Annabeth*
Dziewczyna zrobiła oburzoną minę.
-Ogłupiałaś do reszty?- wrzasnęła.
-Och, proszę! Nie oszukujmy się!- prychnęłam, a ta zabiła mnie spojrzeniem.
Percy obserwował to z niedowierzaniem.
-Więc..tyy.y?
-Oczywiście, że nie! Odwala jej- piszczała urażona strojnisia.
-Mhm, mhm, kochana, wolałabym na osobności.
Wstałam i pociągnęłam ją w stronę najbliższej łazienki. Ociągała się, ale wreszcie doszłyśmy do damskiej toalety.
Spojrzała na mnie.
-Serio sądzisz, że jestem twoją kuzynką?- wrzasnęła.
-Taa, pewnie. Pomyśl, kobieto. Taka zmyłka. Może kuzynkami nie jesteśmy, ale mamy podobne pochodzenie- powiedziałam. Dziewczyna, powoli przyległa do ściany.- Och, proszę cię, wiemy oby dwie, że tak jest.
Dalej udawała zdziwioną.
-Jakie pochodzenie?- zapytała, ale już inaczej głos miała szorstki, twarz się zestarzała, pazury jej wyrosły, a w oczach pojawiły się niesamowite ogniki.
Chociaż przywierała do ściany, dzieliło nas jakieś 30 cm.(Ludzie, proszę, bez skojarzeń - od autora) Moje ADHD się odezwało i mimowolnie wyjęłam z pochwy sztylet. Palidaro.
Lekko przed nim zadrżała, ale to tylko dało jej nową chęć do zabicia mnie.
Zamachnęła się na mnie pazurami i jakąś rózgą (nie, to nie jest św. Mikołaj dla niegrzecznych dzieci - od autora).
Kiedy odparowałam jej cios, odpowiedziałam z dziwną jak na mnie grozą:
-Mitologiczne- odparłam i zadałam jej cios.
Wydała dziwny dźwięk, połączenie skowytu psa, bulgotania gotującej się wody i sarkastycznego pisku słodkiej nastolatki, którą przed chwilą była ,,WHAT?".
Mrugnęła niepewnie, ale długo to nie trwało. Walka się zaczęła. Głos w mojej głowie nie pomagał. W momencie kiedy zadawałam cios, ona mówiła ,,unik'', kiedy potwór atakowal mnie ona mówiła ,,pchnięcie", ,,cios''.
,,Nie pomagasz"- krzyknęłam do niej w myślach.
Kiedy potworzyca rozcięła mi rękę, w której trzymałam sztylet. Broń Ateny upadła.
,,Och, nie!"- pisnęła z wkurzającą ironią w głosie.
Ból był wielki, przegrywałam walkę, poczułam skruchę.
,,Proszę,.."
,,T-ty...mnie prosisz?" - zapytała dość zdziwiona.
,,Potrzebujesz mnie żywej..."- powiedziałam.
Nagle poczułam napływającą moc. Ale nie była to chęć ratowania się. Był to smutek, żal i ból, który wylewałam w walkę. Podniosłam broń. Głos współpracował. Zaczęłam na oślep ciąć potworzycę. Starałam się nie zwracać uwagi na całkowicie rozdupioną rękę, która cholernie bolała. Teraz liczyła się walka.
-Widać, że nie jesteś wcale taka mądra. Coś Atenka się nie postarała- warknęła potworzyca.
Kochana, przysporzyła mi jeszcze jednej pomocy. Atena się obraziła i Palidaro samo pracowało, samo zabijało potwora. Zadałam jej wielki cios w brzuch, potem odcięłam głowę i pchnęłam już rozsypującego się potwora na ziemię.
-Pa pa, kuzyneczko- mruknęłam.
Wyszłam z łazienki nie myśląc o tym, że cała ze krwi będę śmiesznie wyglądać.
Usiadłam obok Percy'ego. Gały praktycznie wychodziły mu na zewnącz.
-No co?- zapytałam.
-Ona serio była twoją kuzynką?
Spojrzałam na niego.
-Oczywiście, a ty moją matką.
Zmarszczył brwi.
-Zmyłka- powiedziałam z poirytowaniem.
-Po co?
-No jak to po co? Proszę cię!...
Zauważyłam, że Percy nie kapował.
-Babskie sprawy- powiedziałam ze śmiechem. Jeżeli coś takiego to babskie sprawy to nie dziękuję.
-Ale gdzie ona teraz jest?
-Wy chyba to nazywać Tartarem.
Percy powiększył oczy. Nie wyszczerzył, jakby...to trudno opisać. Po prostu jego atlantyk przyłączył do siebie morze śródziemne. O, tak.
Jego oczy powiększyły się o Ocean Indyjski kiedy spojrzał na moją rękę. Skrzywił się.
-Czy ty od początku miałaś całkowicie czerwony prawy rękaw od bluzki.
Spojrzałam na swoją bluzkę. Uch, rzeczywiście. Nie wyglądało kusząco.
-Ech, tam. Poboli, przestanie.
Syn Posejdona tylkpo uniósł brwi i dodał:
-Trzeba ci to opatrzyć.
-A gdzie tu znajdziesz opatrunek.
-Starczy nektar- powiedział.
-Masz?
-Nie.
Zawołał coś w innym języku. Umie po hiszpańsku? Och, nie to była greka. ,,Kalnerka?".
Podeszła do nas czarnowłosa dziewczyna.
-Coś podać?- odpowiedziała w tym samym języku.
-Duży nektar, raz- powiedział.
Na początku kelnerka uniosła z niedowierzaniem brwi, ale po chwili uśmiechnęła się szyderczo. W jej oczach zapaliły się ogniki, a z buzi wyszedł na ułamek sekundy język węża. Mrugnęła do Percy'ego i odparła:
-Już się robi.
Ruszyła z powrotem.
-Co to miało być?- zapytałam.
-Zamówiłem ci nektar- odparł.
-Tak. W zwykłej hiszpańskiej kawiarni, zamówiłej po grecku napój bogów, a zamówienie odebrała kobieta-wąż. To jest normalne?
-Tak.
-Aha, to spoko.
Po minucie kobieta-wąż wróciła z dużym kubkiem nektaru. Chociaż nie byłam głodna z zapałem wypiłam cały kubek. Smakował ciepłym mlekiem z miodem i masłem, jakie zawsze robił mi tata jak byłam mała.
Kiedy wypiłam poczułam zapach spalenizny. Dopiero po chwili zrozumiałam, że to ja.
-Chyba troszkę przesadziłam- zauważyłam.
-Chyba troszkę tak- potwierdził Percy. Na szczęście nawet nie czułam opażenia. Zapach po chwili się rozwiał. Ręka już nie bolała, rana zniknęła, bluzka była czerwona, ale kit z tym.Ręka nie bolała, ale czułam w niej jakąś niemoc. Jakby mi zdrętwiała całkowicie. Nie byłabym w stanie nosić czegokolwiek na tej ręce.
-Więc co mamy zwiedzać?- zapytał Percy. Zdziwiła mnie jego chęć.
-Jedyne co ja chciałabym zwiedzać to własne sny, ale muszę, po prostu muszę zobaczyć to muzeum.
-Właśnie straciłem ostatnią nadzieję-mruknął potomek Pana Mórz.
-Masz prawo-zaśmiałam się i wstałam.
Dopiero przy płaceniu okazało się, że nie mamy kasy. Jedyne co to drachmy. Percy przeszukiwał kieszenie i wyjął z niej jedynie dwie drachmy.
-Sory, nic nie mamy- powiedział.
Jednak oczy sprzedawczyni zaświeciły.
-Uuuu...drachmy. Mmmm....może kupię coś u Afrodyty. Dawaj nędzny herosie.
Percy z uśmiechem podał dwie drachmy.

*Dos horas más tarde* (po hiszpańsku dwie godziny później)
-Annabeth Chase, córko Ateny, jak w ciągu 5 minut stąd nie wyjdziemy, przyrzekam na Styks, że zobaczysz swoje flaki- warknął Percy. Zobaczył moją piorunującą minę i westchnął.- Sory. Nauka nie działa na mnie dobrze.
-Zauważyłam. Starasz się jej unikać. Widać skutki- mruknęłam.- Och, ale, chciałam jeszcze...
-Z tego co wiem chciałaś spać. Musimy zadzwonić do Carin i Leona. Musimy już ruszać. Chyba chcesz dotrzeć na czas, czy tylko mi na tym zależy?
-Spokój, bo ci żyłka pęknie. Już, już, zmierzamy ku wyjściu.
-Zmierzamy tam od momentu kiedy weszliśmy, chciej zauważyć.
-Inteligent się znalazł- burknęłam.- Dobra już idziemy.

Kiedy wyszliśmy z muzeum, które...och! Nie da się opisać jak cudowne było. Percy wykorzystał dwie drachmy, by najpierw zadzwonić do Leona, a potem do Carin.
-Fajnie, tylko skąd wytrzaśniesz jakąś wodę?- zapytałam.
Spojrzał na mniw spode łba.
-Pytasz syna Posejdona. Jestem w stanie cię utopić nawet na Saharze.
Zamknął oczy i nagle w powietrzu unosiła się woda w...miała kształt bardzo artystyczny. Jakby ktoś zrobił zdjęcie wodzie w trakcie kiedy ktoś wylewał ją z szklanki. Podrzuciłam drachmę, bo Percy był zajęty.
-O Iris bogini tęczy, pokaż nam Leona Valdeza, syna Hefajstosa- wyrecytowałam. Jakaś podświadomość mówiła mi, że właśnie tak mam się do niej zwrócić.
Nagle drachma zniknęła, woda zamieniła się w prostokątną chmurę, a na niej ukazał się obraz. Leo stał roześmiany w jakiejś kuchnia, a jakaś zwariowana babka chodziła po niej desperacko, prawie rzucając w niego talerzami. Jakiś facet siedział przy stole wydzierając się na Leona. Nasz przyjaciel jednak był tym rozbawiony. Nagle wybuchł śmiechem, w momencie kiedy babka powiedziała:
-Martwiliśmy się o Ciebie, gamoniu!
-Proszę, was. Zaraz padnę ze śmiechu. Dobry żarcik.
Facet posłał mu karcące spojrzenie.
-Yhm- odchrząknęłam cichutko, na tyle, że usłyszał tylkok najbliżej stojący Leo.
Niemal podskoczył. Nie mogliśmy nic powiedzieć, bo ci ludzie by usłyszeli. Szybko wyjęłam jakąś pogniecioną karteczkę z kieszeni i ukradłam z straganu długopis. Napisałam na karteczce: ,,Za 15 minut plac Europy". Pokazałam mu. Leo przytaknął i rozmył połączenie.
-Gdzie on u licha jest?- zapytałam.
-Z tego co wiem to u swojej jednej z rodzin- powiedział Percy.
-Mieszkał w Madrycie?!!
-Nie. Uciekł od nich w momencie kiedy mieli się tu przeprowadzić.
-Skończony idiota!
-Uwierz mi. Ratował swoje cztery litery. Ci goście gadają sami do siebie. Codziennie odprawiają obrzędki dżedaj. Chodują szczury i nie jedzą nic co nie ma koloru zielonego- wytłumaczył Percy.
-Dużo wiesz- odparłam nim zdążyłam ugryść się w ten niewyparzony język.
Percy spuścił wzrok.
-Taa, sporo słyszałem....mniejsza o to. Jeszcze trzeba zadzwonić do Carin.
Percy znowu przywołał wodę, a ja wypowiedziałam regułkę i rzuciłam monetę. Ujrzeliśmy Carin stojącą do nas tyłem...cóż, w przebieralni...na górze miała tylko stanik. Percy szybko odwrócił się tyłem.
-Hm...Carin byłabyś tak miła...-mruknął Percy.
Uznałam za miłe, że nie wlepiał gał jakby to zrobili inni chłopacy w jego wieku, tylko odwrócił się od razu. Jednak tak czy siak nie mogłam ze śmiechu.
Dziewczyna szybko załorzyła bluzkę i z obrażoną twarzą odwróciła się.
-Czy już?- zapytał Percy.
Ja pokładając się ze śmiechu przytaknęłam.

Pół godziny później znalezliśmy się na statku wraz z mega tatą Carin. Wychodząc posłał mi oczko, co wcale nie było niestosowne...znaczy tak myślę...och, tam i tak jest fajny!
Leo poszedł do maszynowni i po chwili poczułam uderzenie powietrza w twarz. Poczułam bryzę świerzego powietrza i poczułam się niemal jak Zeus. Duża prędkość prawie zwalała mnie z nóg, ale bardziej powalająca była ilość ubrań jakie kupiła sobie Carin, dziwne, że statek się nie obciążył i nadal lecimy. Percy zniknął gdzieś w swojej kajucie.
Ja tylko wpatrywałam się w ciemnawe chmury i wdychałam świerze powietrze. Potęga pana niebios pierwszy raz mnie zachwyciła.


Hejj, tak wreszcie dodałam rozdział.
Nie jest powalający. Wiem, że są błędy, przepraszam. No to tyle...
Sory, że tylko  z perpsektywy Ann, ale mam taką wenę. Ostatnio ciągle był Percy, teraz Ann.
To tyle.
Komentujcie proszę!
Less Sill~~

wtorek, 24 marca 2015

Wpis o niczym - nie trafiam - please, see whats new

No siem,
Tak o niczym wpadłam napisać.
Wena mnie opuściła.
Apollo zapomniał.
Rozdział utknął w punkcie wyjścia.
Nie no serio, nie wiem jak ja zdołam skończyć ten rozdział. Przyszłam się wyżalić.
Nie no przyszłam też wam się pochwalić jakie mam wyczucie czasu. Paczajta:
Chciałam trafić na 7500 odwiedzin, cóż...

No i na koniec mam dla was newsa.
zaczęłam piskać new opki.
Jest już prolog i pierwszy rozdział.
kuknijcie proszę:
Nio to na tyle. Proszę, życzcie mi weny i przywróćcie zapał.
Less Sill~~

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 17 ,,Wrogowie"


Ten rozdział jest beznadziejny, nie mogę go dodać. Nie!
Miłego czytania

*Annabeth*
Usiadłam na ziemi. Miałam dość. Chciałam spać, chciałam do domu, do taty, potrzebowałam serio pomocy. Nie pogardziłabym nawet psychologiem, albo pluszowym misiem. Jedyna osoba, z którą byłabym w stanie pogadać właśnie uważała mnie za swojego wroga nr1. A to czemu? Nie wiem, ale na pewno ma do tego powody. Powodów, żeby mnie nienawidzić były miliony. Miałam wartę. Wpatrywałam się w niebo. Tak piękne, a jednocześnie tak znienawidzone. W końcu to ono zabrało mi tatę. Zabrało i nie oddało. Jeszcze ani razu tak bardzo za nim nie tęskniłam. Za jego zwariowanym spojrzeniem, psychicznym uśmiechem, krzywymi okularami i fryzurą jak zgnieciona puszka. Ten zawsze znienawidzony przeze mnie gość, kiedy miałam go przy sobie, gdy zniknął był dla mnie marzeniem. Zacisnęłam pięści. Hola, hola. On nie żyje. Jesteś dzieckiem mądrości...i dzieckiem tego wariata...Spuściłam wzrok, nie mogłam patrzeć na niebo, nie myśląc o tym, że zabrało mi ojca.
Muszę się czymś zająć. Podniosłam się i ruszyłam krokiem do maszynowni.
-Co robisz?- zapytałam ostro Leona.
-Naprawiam silnik. Bez obrazy, ale jestem zajęty- powiedział.
-Teraz już nie. Odsuń się.
Odwrócił do mnie swoją zasmoloną twarz.
-Em...no, niezbyt...
-Mówię: odsuń się.
Zrobił niepewny krok w tył. Podeszłam i zabrałam się do roboty. Leo stał osupiały.
-Proszę. Muszę się czymś zająć gdybyś mógł...
Roześmiał się.
-A ja muszę się czymś wreszcie nie zajmować. Droga wolna. Ale tylko spróbuj coś zepsuć- powiedział i ruszył na pokład.
Czas rzeczywiście szybko upływał przy pracy. Dopiero kiedy wszedł Leo spojrzałam na zegarek. Bez żartów, serio już minęły 2 godziny?
-Nie wiem jak ty, ale ja zawsze chciałem zobaczyć Madryt- powiedział.

Na pokładzie stali już wszyscy. Wznosiliśmy się nad stolicą Hiszpanii. Percy oczywiście z fochem, Carin z swoją pięknością, a Leo z bardzo wyrośniętym ADHD.
-To co? Zwiedzamy?- zapytała Carin.
-Ja popilnuję statku- powiedział Percy. Carin stojaca obok niego kopnęła go w kostkę. Wymienili spojrzenia.
-Percy idzie- powiedziała Carin.- Tak samo jak i Annabeth, i Leo, i ja. Idziemy wszyscy.
-Ktoś musi pilnować- powiedział Leo.
-Pewnie. Ale zrobi to ktoś inny.
Zagwizdała, a zaraz przed nią wylądował mini helikopter, z niego wysiadł mężczyna i helikopter odleciał. Wyglądał jak z mafii, ale jednocześnie jak jakiś aktor. Miał blond włosy i pełne pewności siebie czarne oczy. Był w czarnym garniturku.
-Kto to?- zapytałam.
-Poznajcie mojego ojca. Jest ochroniarzem. Spokojnie: wie o wszystkim i widzi przez mgłę. Spokojnie już tysiąc razy zabijał mitologiczne stwory. Spokojnie, nie gryzie. Tatko, to jest Percy, Annabeth i Leo. Kolejność nieważna. Przywitaj się- powiedziała z uśmiechem Carin.
Troszkę dziwnie się czułam. Ona miała TAKIEGO ojca, a jakby tego mało TAKĄ matkę. A ja...
Mężczyzna zszedł z wojskowej postawy i uśmiechnął się milutko.
-Możecie bezpiecznie i spokojnie zwiedzać, zajmę się statkiem-uśmiechał się jak gwiazda Hollywood'u, a głos miał jak miód rozpływający się po sercu.
Po prostu kiedy na niego patrzyłam byłam bliska prośby o autograf.
Percy jednak nawet nie zareagował. Cały czas unikał mojego spojrzenia, ale kiedy raz zatopił swoje morze w oczach we mnie, po prostu zabił mnie spojrzeniem.
-Idziemy?- zapytała Carin.

Madryt - moje marzenie z listy. Odchaczone. Czemu w takiej atmosferze? Bo mam pecha. Percy cały czas mnie unikał. O, dziwo z Leonem rozmawiał wesoło. Właśnie doszliśmy na rynek. Carin, tak perfidnie, odeszła na bok, żeby Percy stał obok mnie. On jednak, też perfidnie, odsunął się ode mnie. Leo niepewnie spojrzał na nas.
-Emm...ja...w zasadzie to gdzieś idę i...dołączę do was. Potem. Wiecie co? Ja już pójdę- powiedział skręcając w jakąś mniejszą alejkę.
Carin uśmiechnęła się.
-Tutaj obok jest taka boska galeria handlowa. Idziemy?- zapytała z radością.
Percy spojrzał wymownie na nią.
-Za jakie grzechy? Wy idźcie, ja pozwiedzam- powiedział.
-Idziemy, Annabeth?- uśmiechała się dalej.
-Ja...niezbyt...też pozwiedzam...
Percy zacisnął szczęki.
-Spokojnie- zwróciłam się do niego.- Mogę iść w zupełnie inną stronę niż ty, jeżeli ci to poprawi humor.
Percy'emu zrobiło się trochę wstyd, ale to nie zmieniło jego nastawienia. Po chwili odwrócił się i miał ruszyć.
 Zrobiło mi się niedobrze i słabo. Nagle poleciałam na ziemie.
Najpierw widziałam tylko biel i słyszałam głos mej matki. Mówiła spokojnie, cicho i milutko. Coś po starogrecku. Nie analizowałam tego co mówi, to było jak kołysanka. Usłyszałam tylko ostatnie dwa zdania. ,,I wykonało się, co wykonać miało. Ciało bez duszy, skonać nie umiało.". Kiedy wypowiedziała to,pojawiła się przede mną.
-Witaj dziecię- uśmiechnęła się.
-Jesteś na mnie zła?- zapytałam.
-Nie byłabym w stanie. Jesteś zbyt ważna. Chciałabym porozmawiać z tobą o czymś innym. Niestety nie mogę za dużo powiedzieć. Chociaż tyle: już za jakiś czas staniesz przed bardzo ciężkim wyborem, będziesz musiała...trudno mi o tym mówić, ale będziesz musiała słuchać głosu, serca, a nie mózgu. Pierwszy raz i ostatni.
-O-keyyy....a jeżeli nie jesteś na mnie zła to czy...mogę cię o coś prosić?
-Prosić zawsze możesz, ale czy ja zrobię to o co prosiłaś to inna bajka.
-No to ten tego...em...chodzi o...mojego tatę.
-Ach, wiedziałam, ze nie dasz spokoju.
-Nie dam.
-Ann, kochanie. Zrobiłabym wszystko gdybym tylko mogła. Niestety gdybym zaczęła się mieszać w życie śmiertelników zostałabym wygnana, a to sprawiłoby kłopoty nie tylko mi.
-Więc chociaż powiedz mi czy żyje.
-Niestety nie wiem. Ale wiem kto może wiedzieć- uśmiechnęła się lekko i rozmyła. Znalazłam się w jaskini. Stał tam gostek bez twarzy. W czarnej szacie.
-Czego?- warknął, a mnie przeszły ciarki.
-Ym...No, więc...Atena mnie przysłała.
-Nie dam jej tego kamienia- burknął.
-Oczywiście. Ja po coś innego.
-O kogo chodzi?
-Mojego tatę.
-Wolisz krótką i nagłą, czy długą i bolesną?
-Co?
-Jak mam go zabić?- zapytał.
-Nie, nie. Ja nie chcę go zabijać. Chcę się dowiedzieć, czy żyje.
-E, tam, nudy...A co mam za to?
O dziwo wiedziałam.
-Satysfakcję, radość.
-Yhy, pewnie.
-Pomaganie mi to zaszczyt przecież. No, sory! Jestem tera gwiazdą Olimpu. Nie słyszałeś?
Wyciągnęłam Palidaro. Szata mu zadrżała.
-W czym mogę służyć, o, Pani?- zapytał, a ja niemal parsknęłam śmiechem.
-Czy mój ojciec żyje?
-Tak.
-Co się z nim stało?
-Czas mu się zatrzymał. Utknęli nad Grecją, dokładniej Atenami.
Uśmiechnęłam się.
-Dzięki. jesteś spoko gość- wróciłam do Ateny.
-Żyje- uśmiechnęłam się.
-Wiem, wiem. Kochanie, Zeus się denerwuje, musimy kończyć.
Atena się rozmyła. Znalazłam się w Obozie Herosów. Nie była to teraniejszość. To była przyszłość. Wyczułam to. Siedziałam po ciemku na plaży, a obok mnie Percy. Rozmawialiśmy o czymś ze śmiechem. Nagle ja zaczęłam się powoli zbierać, jednak Percy powstrzymał mnie...Och, bogowie greckiego łajna! Pocałunkiem...To było dziwneee...to tak po przyjacielsku, nie? Nooo, tak. Mniejsza o to. Obudziłam się w tym samym miejscu gdzie zemdlałam. Carin skrzywiła się.
-Wariatko, chciałaś nas postraszyć, to mogłaś wymyśleć coś lepszego.
-Ile spałam?- zapytałam.
-Jakieś 30 sekund- powiedział Percy nawet na mnie nie patrząc.
-Tylko?
-O 30 sekund za długo- powiedziała Carin.-Jak się czujesz?
-Nijak. Wszystko okey- powiedziałam. Miałam cholerną deprechę przez ten foch Percy'ego.  Spojrzałam na niego i przeprowadziliśmy pewną wzrokową rozmowę.
Ja: co ja tak w zasadzie zrobiłam?
Percy: nieważne
Ja: jak nieważne to czemu się denerwujesz
Percy: nie denerwuję się
Ja: wcale
Percy: daj spokój
Ja: mhm, pewnie
Carin uśmiechnęła się. Najwyraźniej według niej dużą poprawą było to, że na mnie spojrzał.
-idziemy do tej galerii?- zapytała.
-Już biegnę- mruknęłam.
-To chodź- powiedziała. Kochana idiotka.
-Ja idę zwiedzać- powiedział Percy i z trudem dodał.- Idziesz, Annabeth?
Trochę mnie to zdziwiło, więc całym moim popisem było:
-O-okeeyy

*Dos horas más tarde* (po hiszpańsku dwie godziny później)
-Serio musimy zwiedzać dosłownie każdy zabytek jaki napotkamy?- zapytał Percy siadając ze zmęczenia na pobliskiej ławeczce.
-Nie. Musimy zwiedzać każdy ciekawy zabytek jaki napotkamy- powiedziałam, obracając sie w kółka z mapą i szukając drogi.
-Czego szukasz?- zapytał zrezygnowany.
-Twojego umysłu, ale chyba za późno. Prado, muzeum.
-O, nie! Nie ma mowy. Idziemy do najbliższej kawiarni. Kobieto, czy ty codziennie chodzisz po 30 km w 40°C?
-Nie, ale to jest Madryt. Miasto zaraz po...które chciałam zwiedzić.
-Zaraz po czym?- zapytał.
-Ateny- mruknęłam cicho.- Mniejsza o to. Idziemy do muzeum.
-Idziemy do kawiarni.
-Idziemy do muzeum.
-Kawiarnia.
-Muzeum.
-Nie kłóć się. Daj tą mapę- powiedział. Podałam mu. Zaczął się przyglądać.- jakiś kilometr z tąd na północ jest kawiarnia, idziemy.
-Prowadź- powiedziałam, przewidując co zaraz się stanie. Percy stanął jak wryty i zaczął się rozglądać.
Podeszłam do niego i obróciłam go o 180°.
-O tam- powiedziałam. Syn Posejdona wywrócił oczami i ruszył przed siebie.

*W kawiarni*
-Więc...-zdobyłam się wreszcie.-Na co byłeś...jesteś na mnie zły?
Percy z głośnym dźwiękiem odłorzył swój koktajl.
-To...nieważne. Okey
-Nie to, żeby coś, ale chciałabym wiedzieć, rozumiesz, nie?
-Właśnie nie.
-Dlaczego?
-Jeżeli już nie jestem na ciebie zły to czemu masz wiedzieć za co byłem?
-Z czystej ciekawości.
-Z czystego rozsądku nie pytaj.
-Naruszasz moje nerwy- powiedziałam udając słodki głosik Carin. Percy parsknął śmiechem.
-I że wy nie jesteście siostrami- mruknął Percy.
-Uważasz mnie za głupią?
-Nie.
-Och, bogowie! Czasami mam ochotę cię zabić.
-To normalne. Większość ludzi tak ma. Taki wirus.
Parsknęłam śmiechem.
-Śmiertelny?- zapytałam ksztusząc się.
-Zalerzy dla kogo- odparł wywołując kolejny wybuch śmiechu u mnie.
Wszyscy na nas spojrzeli jak na idiotów. Co? Już nie można po angielsku mówić. Ach, im o ten śmiech chodziło. Jakieś dwie dziewczyny śmiały się z nas jak idiotki. Percy posłał im spojrzenie ,,i kto tu jest idiotom", a one zaniemówiły i schowały głowy w talerze. Od tego momentu co chwilę spoglądały na Percy'ego jak na jakiś okaz. Kiedy to widziałam chciało mi się po prostu śmiać.
-Więc powiedz- odezwałam się, kiedy wreszcie przestaliśmy się śmiać.
-Może kiedy indziej- powiedział, starając się wytrzymać irytujące spojrzenie jednej z dziewczyn.
-Okey...- mruknęłam.
Nagle jedna z dziewczyn przysunęła się do drugiej i zaczęła jej coś szeptać, wskazując na mnie palcem. Druga zrobiła zdziwioną i niezadowoloną minę. Spojrzała na mnie piorunując mnie wzrokiem, a ja tylko się do niej uśmiechnęłam. No, dobra, tylko troszkę triumfująco. To ją jeszcze bardziej rozzłościło. Zamachnęła się swoimi pięknymi złocistymi włosami, zamrugała długimi rzęsami. Wstała poprawiając swoją przerażająco krótką spódniczkę. Podeszła do nas.
Uśmiechnęła się milutko. Aż za milutko.
-Turyści- zapytała słodziutko po angielsku, ale czuć było hiszpański akcent.
-Nooo...taaak...a co?- zapytał się Percy.
-Z kąd jesteście?- zapytała, jakby nie zauważając zniechęconych min.
-Z dalekich krain, do których twój mózg nie sięga- mruknęłam cicho.
-Z Nowego Yorku- powiedział Percy.
-Och, jak pięknie. To stolica USA, nie?- zapytała.
Wymieniliśmy spojrzenia z Percym.
-Zależy z jakiej strony na to popatrzysz- zaczęłam.- z twojej perspektywy, tak, z perpsektywy ludzi z choć odrobiną fałd na mózgu, Waszyngton to stolica USA.
Percy zaśmiał się pod nosem, a dziewczyna tylko głupkowato się uśmiechnęła.
-Po co przyjechaliście?- zapytała milusio. Miałam właśnie wygarnąć jej coś, ale Percy kopnął mnie w kostkę.
-Załatwiamy pewne sprawy rodziców- wyjaśnił Percy, w zasadzie to była prawda.
-To cudnie! Może wam w czymś pomóc?
-W zasadzie to tak.





~~~~~~~~~~~
Łochoł! Normalnie święto lasu. Lena dodała rozdział! Straszny, wiem, ale Apollo ostatnio o mnie zapomina. Kochani, ja lecę. Postaram się jeszcze przed kolejnym weekendem dodać rozdział, ale nwm czy mi się uda. Ja lecę. Buziaczki
)3$

Less Sill~~

czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 16 ,, A wszystko to przez cholerną imprezę "

*Percy*
,,Jaba, daba, dej, dej! Juhuuu! Wszyscy razem! Tak się bawią, tak się bawią na Olimpie!".
W*F?
Wolałbym zobaczyć gołego pana Chejrona, niż bawiących się Olimpijczyków. Bosz, oni mają cztery, czy czterytysiące lat?
To był straszny widok!
Apollo w samych gaciach grał na banjo. Atena (nie dało się określić ile miała promili) obejmując ramieniem Hefajstosa, który żonglował śrubokrętami, gadała mu coś o Chinach, przeplatając to z obliczeniami algebraicznymi i Szekspirem. Zeus, w rytm muzyki ciskał w niebo błyskawice, z coraz to odważniejszymi napisami. Hades przyglądał się trupom, które tańczyły kankana. Śmiał się przy tym ile wlezie i co jakiś czas parodiował ich ruchy. Aaa! Afrodyta...nie wspomnę, że miała na sobie tylko miniówę i stanik...tańczyła z kieliszkiem. Ares biegał jak oszalały do okoła,  całego zbiorowiska i wyzywał wszystkich do walki. Nawet Hestia, była pobudzona. Ognisko do okoła, którego tańczyła jakiś taniec, który wyglądał jak egzorcyzm, u australopiteków, buchało na jakieś 4 metry. Demeter śpiewała coś i zasiewała kwiatki na całym Olimpie. Atremida naśladowała Micheala Jacksona, przy okazji szturchając wszystkoch łukiem. Hermes na zmianę: okradał bogów i w stylu komentatora bokserskiego wyczytywał adresatów i nadawców z listów, które trzymał w wielkim zielono-fioletowym worku. Nie pytam. A jako jedyny, niepijany Dionizos. Tak to dziwnie brzmi, ale on ma szlaban. Rozdawał, w roli barmana, nowe kieliszki z winem. Ze smutkiem patrząc na alkochol. Gdybym go nie znał, zrobiłoby mi się go szkoda...ale go znam, więc: ,,dobrze mu tak".
-A teraz moi mili: Anastasia Falleboss, z Bostonu....!
-Róże, bratki, stoookroootkii...! Aucz! Kto tu dał ten śrubokręt.
-So-sor-rkii-i...wypadł-ł mii-i...
-A teraz prawa noga, lewa...Bogowie, widzicie? Wołajcie Tersprychore, musi mnie nauczyć kankana!
-Szekspir napisał, też Romea i Julię, akcja tej książki dzieje się w Chinach i dzieli przez 27. Jest liczbą pierwszą, położoną w stolicy państwa, gdzie mieszkają zakochani. To piękny pisarz. Tak samo jak kultura chińczków. Są zawsze tacy nieparzyści.
-What about sunrise...?!
-Uka-uka-uka. aaaaaa! Mesa- be, mesa-cha. Siała baba mak. Hahah!
Byli wszyscy...prawie. Nawet Hades przyszedł, a on? Może przewidział, że się tu znajdę i specjalnie nie przyszedł.
-Whiskey, podwójne, raz. Afrodyta! No, już! Chyba ci nie będę przynosił! No, rusz się!
Bóg wina posłał mi tęskne spojrzenie. On mnie widzi. Pomachał do mnie z niechęcią ręką, co miało oznaczać ,,do nogi". Podeszłem, albo raczej przesunąłem się. W śnie trudno to określić.
-Mogę wiedzieć co tu sie dzieje?- zapytałem, starając się nie patrząc na Afrodytę, która migdaliła się z Aresem.
-Urodziny.
-Czyje?
-Aresa.
Spojrzałem na Aresa, który był właśnie połykany przez boginię miłości.
-Wiidaać...wy zawsze TAK świętujecie?
-To dopiero początek. A ja muszę...
-Ty mnie tu przysłałeś?
-Tak. Chcę, żebyś za mnie postał przy barze.
-Nie ma opcji.
-Więc plan B brzmi: skoś mi jeden kieliszek.
-Niestety nie.
-No, cóż...jest jeszcze plan C.
-Jaki?
-Chejron kazał mi ci coś dać.
-Więc mi to daj!
-Juuż.
Pstryknął palcami, a na jego dłoni ukazała się mała fiolka.
-Och, to nie to!
Po jakichś 10 nieudanych próbach, na jego dłoni ukazała się muszla. Biała, błyszcząca, morska muszla. Wielkości połowy dłoni, nie licząc palców.
-I to jest TO?- zapytałem.
-Niom...nie mam pojęcia na co ci muszla, ale moje zadanie kończy się na daniu ci tego.
-O-okey...-wziąłem do ręki muszlę, która jakby bardziej rozbłysnęła na mojej ręce.
-Możesz tu zostać, jeżeli zwiniesz mi kieliszek.
-Odplacasz mi się za przysługę, karą? Ostatnią rzeczą, jakiej bym chciał jest oglądanie Hadesa, w trakcie kankana.
-To dobrze, bo inni się do ciebie dobijają. Papa. Do nie zobaczenia.
Widok Zeusa w szpagacie za chwilę się rozmył, a ja znalazłem się w obozie, na strychu, gdzie idziemy po przepowiednie, kiedy wyruszamy na misję. Obok mnie klęczał ja ze snu. Przyciskałem ręce do uszu jakbym chciał za wszelką cenę nie usłyszeć czegoś. Nagle wyrocznie w postaci kościotrupa wstała i rospostarła ręce. W przestrzeni pomiędzy jej rękami utworzyła się zielona mgła, wyglądająca na portal.
Sceneria się zmieniła. Stałem w lesie. Przede mną stała dziewczyna, może o dwa lata ode mnie młodsza. Wyglądała jakby zaatakowało ją całe zoo. Miała jednocześnie groźną i przestraszoną minę.
-Nie jesteś potworem?- zapytała, ale zabrzmiało to raczej jak prośba.
Tym razem znalazłem sie w podziemiu. Hades stał na podwyższeniu pełen boskości.
-Potrzebuję zapłaty- odparł.
-Jakiej?- pisnęła Carin.
-Życiowej- zaśmiał się Hades.
Obudziłem się z krzykiem. Uderzyłem głową w coś. Ach, to coś to była Annabeth. Potarła czoło.
-Miłe przywitanie- mruknęła.
-S-sory
-Koszmar?- zapytała.
Zastanowiłem się o czym jej powiedzieć, a o czym nie. Może ona będzie miała pomysł na muszelkę. Bogowie, muszelka! Nie ma muszelki! Jest muszelka! Trzymam ją w ręce. Niech bogom będą dzięki. A z resztą to tylko muszelka. Powoli schowałem ją do kieszeni, żeby Annabeth nic nie widziała.
-Koszmar,to jest pikuś, w porównaniu do pijanych bogów.
Annabeth otworzyła oczy.
-Urodzinki Aresa- powiedziałem.
-Oni? Byli pijani?- zapytała wstrząśnięta blondynka.
-Mhm- przytaknąłem.
-Moja mama na pewno...
-Na pewno wlała w siebie co najmniej 4 litry.
Córka bogini zrobiła urażoną minę.
-To straszne.
-Nie widziałaś jak Hades tańczy kankana. TO jest straszne!
Annabeth zaniosła się śmiechem.
-TO rzeczywiście musiało być straszne!
Muszla gniotła mnie w rękę. Mówić, nie mówić?
,,Och, te wasze puste móżdżki"- odezwał się głos w mojej głowie.
,,Chyba pierwszy raz się z tobą zgadzam"
Niestety znowu nieskontrolowałem się i powiedziałem to na głoś.
-W czym?- zapytała Annabeth.
-Och, nie z tobą!
-A-haaa....Co?
-Nic, nic...
-Pewnie. Nic...O co chodzi?
-O nic.
-A-haaaaa....spoko.
-Długo spałem?
-Godzinkę.
-Sądziłem, że dłużej.
-Spał byś dłużej gdybym cię nie obudziła.
-Obudziłaś mnie?
-Och! Chciałam sprawdzić czy oddychasz...no, wiesz po tej całej sprawie z mdlejącym i nie oddychającym tobą trochę się przestraszyłam. No i właśnie w tym momencie potraktowałem z nienacka moje czoło.
-Sory
-W zasadzie to dobrze, bo potrzebujemy twojej pomocy.
-Do usług- mruknąłem, ale tak serio, najchętniej schowałbym się pod kołdrę i sobie smacznie chrapał.
-Właśnie dopłynęliśmy do cieśniny.

*Annabeth*
(Mhm, nadal istnieję)
Tzw. Siedzenie i dosłownie nic nie robienie w momencie kiedy twoi przyjaciele ryzykują życie to nie najlepszy moment twojego życia. Twoja psychika nagle ma wielką ochotę na walkę, zamartwiasz się,  chcesz razem z nimi ryzykować życie. A nie czekać z uśmieszkiem na apokalipsę. Przeżyją. Carin z swoją czaromową, Percy...no, wiecie, z sobą, Leo z swoim sprytem i umiejętnościami....Bogowie, oni już nie żyją! Żyją...Leo z łatwością naprawia statek, a Carin i Percy spokojnie sobie gadają z Herkulesem.
BUUUM!
Nie żyją!
Szybko wyskoczyłam z krzesła i podeszłam do burty. Na dole Leo stał cały osmolony. Miał ogólnie żenującą minę, ale ucieszyłam się, że to tylko tyle. Uspokoił mnie ruchem ręki.
-Statek cały?- zapytałam.
-Czuję się świetnie, miło, że pytasz.
-Och, sory, ale wiesz, jeżeli będziemy musieli wiać to wolałabym statkiem.
-Spoko. Jedynym problemem jest: koniec z smacznym jedzeniem.
-Czemu?
-Rzecznik jedzenia z obozu właśnie się spalił.
-Och...Damy radę? Jak ci idzie?
-Dobrze, ale wolno. No i nie jestem pewny, z którym przewodem,podłączyć C.
-Pokaż.
Zeskoczyłam ze statku. Leo pokazał mi problem.
-To banalne!- zaśmiałam się. Przyłożyłam do siebie dwa przewody, wsadziłam jeden kabelek i...statek zamruczał.
Leo otorzył szeroko oczy.
-Jak ty to...?
Leo był jedną z tych osób, które samym byciem otwierają twoje serce na wszystkie najgłębsze tajemnice.
-Mój ojciec interesował się lotnictwem. Z reguły nie było go w domu, no i wiesz...chciałam z nim nawiązać jakiś kontakt, więc zaczęłam się uczyć o samolotach. To podobne.
-Niesamowite...Ty i tak nie jesteś, aż tak desperacka jak ja. Ty chciałaś się przypodobać ojcu, ja robiłem wszystkim rodzinom na przekór. Kiedy oni uwielbiali sport, ja zaczynałem się pasjonować słodyczami, kiedy uwielbiali ciszę i spokój, zaczynałem, niby nie chcący, nagle wiercić dziury w ścianie. Kiedy mieli uczulenie na sierść, przynosiłem zwierzęta do domu.
-Rzeczywiście! Moment, miałeś dwie rodziny?
-Dokładniej 17. Z wszystkich uciekałem.
-Serio jesteś desperantem!
-Och, tak! A twój tata? Czemu byłaś w sierocińcu?
-Skąd wiesz?- obużyłam się.
-Ostatnio sporo spałem,no wiesz.
Przytaknęłam.
-Miał wypróbować nowy model statku. Miał być pierwszy, który nim poleciał, ale...
-Och! Samolot zawiódł?
-Nie. Nie wiem. Stracili namieżenie samolotu. Nigdzie nie ma ludzi, ani samolotu. Ale nigdzie też nie ma ich zwłok.
-Rozumiem. A ty pewnie masz nadzieję, że on żyje.
-Trochę tak....Myślisz, że jest jaka kolwiek nadzieja...?
-Zależy. Jeżeli to wypadek przyludzki to może żyją, ale jeżeli...
-Co?!
-Kojażysz trójkąt bermudzki?
-Nom...wierzysz w te bzdury?
-W trójkąt bermudzki nie, ale w Morze Potworów, tak.
-Aha....To jedno i to samo?
-Wersja prawdziwa, i wersja wszystkim znana: tym się różniom.
-Jeżeli oni...
-Wątpię, aby przeżyli. Jedyne co to bogowie byli by w stanie. Ale na nich nie licz. Chociaż może Atena...
-Poprawiłeś mi humor, nie ma co.
-Starałem się...
BUM!
-To znowu jakieś zwarcie, nie?
BUM
-Nie. Z statkiem wszystko w...
BUM
Obróciliśmy się na drugi brzeg cieśniny. To z tamtąd nadchodziły wybuchy. Nie widzieliśmy dokładnie wyspy, ale byliśmy pewni, że naszym przyjaciołom coś zagraża. Chociaż wybrzeże Hiszpanii było ponad 10 km od nas. Podpłynąć? Czekać? Ruszać na pomoc? Lecieć? Skąd mieliśmy wiedzieć? Ach, no tak! Z wiadomości od Percy'ego.
Percy był na tyle mądry by wysłać nam wiadomość. Jak?- pewnie zapytacie. A no tak: nagle z wody uniosły się stróżki wody, powoli układając się w greckie litery, słowa, zdanie. ,,Bądźcie gotowi do odpłynięcia". Spojrzeliśmy po sobie z Leonem i szybko wzięliśmy się do roboty. Naprawiliśmy wszystko w 5 minut, wpadliśmy na statek i przygotowaliśmy do odpłynięcia. Od trzech wybuchów minęło jakieś 10 minut. 15 minut. 20 minut.
-Co z nimi?- zaczynałam się serio denerwować.
-Spokojnie. Dadzą radę.
-Nie to, żebym w nich wątpiła, ale to jest Herkules, największy heros ogółu!- wycedziłam.
-W takim razie nie widziałaś Percy'ego w akcji- powiedział Leo.
Nie zabrzmiało to jak pocieszenie.
W zasadzie to...no rzeczywiście. Nie widziałam Percy'ego w żadnej poważnej akcji. Kiedy mnie uratował w dniu trafienia do obozu, no i te harpie. Ale to wszystko to nie było nic takiego, nic tak heroicznego, w porównaniu do tych paru historii o wielkim Perseuszu Jacksonie, które usłyszałam w obozie. Ani trochę.
-Dadzom radę?- upewniłam się.
-Myślę, że tak...miejmy nadzieję.
-Całą nadzieję na jaką kiedykolwiek stać mnie było w życiu, straciłam mniej więcej 20 minut temu. Wyobraź sobie jak teraz się czuję- mruknęłam cicho.
Och, bogowie! Zaczynam gadać jak...
,,Robisz postępy"
No pewnie. Musiałam sobie o niej przypomnieć.
,,Daj sobie spokój. Innym razem."
,,Uch, uch! Zdenerwowana, hę? Pewnie. W końcu twój bohater właśnie zawiódł. To smutne. No, wiesz. Rozumiem. Jeżeli Percy był ostatnią deską ratunku świata, a był tak nawiasem mówiąc i zawiódł, no to cóż, marne losy świata. Hih!"
,,Nie zawiódł"- odparłam jej, ale zabrzmiało to raczej jak pytanie.
,,Więc czemu nie wracają? Bo nie żyją, proste! A z tym, że nie żyją idzie też to, że wy nie żyjecie. A z tym idzie też to, że świat nie żyje, a z tym idzie też to, że ja żyję."
,,Jesteś skończoną idiotką! Przecież przynajmniej jeden z nich żyje. Tak było w przepowiedni."
,,No, tak, ale nie powiedziano tam, czy trzecia osoba wróci z tarczą, czy na tarczy."
Żadnego argumentu, żadnej dogryzki, riposty. Nic. Teraz serio Elpis musiała o mnie całkowicie zapomnieć.
BUM!
-Nie no!- mruknęłam. Jednak BUM było dużo bliżej niż zawsze. Dopiero po chwili zorientowałam się, że było na naszym statku. Carin i Percy, cali mokrzy wylądowali na statku jak dwa naleśniki. Prosto z wielkiej fali, która sfatygowała się walnięciem o nasz statek.
Carin powoli wstała, ale Percy nie dawał znaku życia. Spojrzała na na mnie i Leona jakby na coś czekała.
-Będziemy czekać na atak Herkulesa, czy odpłyniemy?!
-Ach, tak!
Leo wbiegł do sterowni i 10 sekund później już unosiliśmy się nad ziemią.
-Jeżeli mogliśmy polecieć, to po co nam było pozwolenie na przepłynięcie, tak w zasadzie?- zapytałam.
-Musimy mieć jak najwięcej bogów po naszej stronie. Przymierza z nimi zawsze sprzyjają w misji. Teraz jednak zyskaliśmy wroga- wyjaśnił Leo.
-A-ha...
Odwróciłam się do Percy'ego. Żył. Chociaż tyle. Siedział oparty o maszt, cały zielony.
-Żeby syn Posejdona miał chorobę morską...- mruknęłam.
-To nie choroba morska. Kiedy półbóg za dużo używa swojej mocy strasznie się męczy. Wyobraż sobie, że Percy zalał całą skałę Gibraltarską i do tego wysłał wam wiadomość, no i nas tu przeniósł. Cóż, nieco się zmęczył. Tymbardziej jeżeli walczy się z bogiem greckim. Taki durny przepis. Musmiy im być posłuszni- wytlumaczyła Carin. Ostatnio coś z nią było nie tak. Co chwilę patrzyła na Percy'ego z jakby połączonym współczuciem, odrazą i smutkiem. Co takiego się wydarzyło?
-Opowiesz?- zapytałam.
Carin skrzywiła się jeszcze bardziej. Wyglądała jednocześnie żałośnie i ładnie cała mokra.
-Długa historia. Głównym wątkiem jest to, że Herkulesa nie zaproszono na urodziny Aresa. Wkurzył się i...no, sami wiecie.
-Urodziny Aresa?- zdziwił się Leo.
-Hades tańczył kankana- mruknął Percy.
-Majaczy?- zapytała Carin.
-Nie- mruknęłam uśmiechając się pod nosem.
-Czy aby na pewno?- zapytała Carin mierząc go wzrokiem.- Może go zaniesiemy do kajuty- zaproponowała automatycznie patrząc na Leona. Ten jednak wydał z siebie dźwięk w stylu: ,,o-ochh..." i cały zielony wybiegł na dolny pokład.
Carin spojrzała na mnie.
-Nie będę go nosić- powiedziała.
-Nie wiem czy zauważyłyście, ale nadal mam nogi- mruknął Percy podnosząc zmęczone oczy.
-Pewnie. Ale czy masz siłę, by ich użyć?- zapytałam. On spiorunował mnie wzrokiem. Co tam się wydarzyło?
Percy powoli wstał i spojrzał na mnie jakby z fochem.
-Jak widzisz mam- powiedział i odszedł omijając mnie szerokim łukiem.
-Jest na mnie zły?- zapytałam, oczekując odpowiedzi ,,nie, jest po prostu bardzo zmęczony", ale Carin przytaknęła.-Za co?
-Coś pomiędzy za nic, a za wszystko.'


Brafo, ja! Dodałam rozdział z weekendu. W weekend oczywiście pojawi się kolejny. Tak, Percy z fochem, tak naćpani bogowie, tak nie opowiedziałam wam o przygodzie z Herkiem, tak, właśnie tak. Nie będę przepraszać. Czytaliście to na własną odpowiedzialność. Tak, czy siak mnie kochacie, nie? Wmawiaj sobie, wmawiaj. Cóż, jak się podoba. Komentujcie, proszę!
Less Sill~~
Szablon by Devon