Playlista

czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 14 ~Proszę o przeczytanie notki na samym końcu~

*Percy*
-Zaczęło się...
Po tych słowach Chejron wygonił grupowych i chciał porozmawiać.
-Gdzie teraz jesteście?- zapytał Chejron.
-Powoli zbliżamy się do cieśniny.
-Yhym...Co?! Dopiero?
-Jak już mówiłem mieliśmy sporo przeszkód.
-Percy- zmierzył mnie tym swoim strasznym wzrokiem.- To już czwarty dzień podróży się kończy. Musicie dotrzeć na Kretę co najmniej w piąty dzień, a wy znajdziecie się tam w chyba szósty.
-Damy radę- odezwała się sennie Annabeth.
-Nie byłbym tego taki pewny- ostro chrapnał Chejron. Zauważyłem, że od kąd zauważył, że już się zaczęło stał się strasznie nerwowy.
Obraz zaczął się rozmywać. Iris domagała się wolności.
-Percy- przeszył mnie piorunującym wzrokiem. I tym jednym słowem przekazał mi cały, długi monolog.
,,Zaczęło się''- odezwał się mój współlokator. Przeszył mnie dreszcz. Obraz obozu całkowicie zniknął, a ja poczułem absolutną niemoc.
,,Zamknij się''
,,Doprawdy mam się zamknąć? Beze mnie nie dasz rady.''
,,Nie dam rady co?''
,,w zasadzie to przeżyć.''
,,Chyba na odwrót''
,,Och, jaki ty jesteś głupi!''
-Co się zaczęło?- zapytała Annabeh.
-Wielka Przepowiednia, jeżeli coś ci to mówi.
-Przepowednia? Ta co ją powiedziałam?
-Nie...
-To jaka?
-Nie znamy całej, ale dawno temu ktoś ją usłyszał i przez tyle wieków przetrwało tylko pare wersów.
-Jak brzmią?
-Nieciekawie.
-Co to, to wiem- powiedziała z grymasem.- Gadaj!-uśmiechnęła się na zachętę.
-Ym...No...Sam nie wiem....
-Percy- zmierzyła go tym straszny spojrzeniem, jakby jej szare oczy wchłaniały moją duszę,ale chwilę potem zmieniła minę. Zrobiła przesłodki uśmieszek córki Afrodyty. -No, powiedz...!
Zacząłem się zastanawiać czy Afrodyta przypadkiem nie była jej babką czy coś takiego.
 -Dary Posejdona, za Wielką Ósemką,
kroczą, bezwiednie czyniąc przekleństwo,
duma zwrócona pani mądrości
głosy maszerują ku wiecznej wieczności...
Nawet nie poczułem kiedy zacząłem mówić, a kiedy skończyłem. Annabeth najpierw patrzyła na mnie pytająco, potem zmrużyła oczy, jakby zaglądała w moją duszę, a następnie uniosła brew z minką ,,sądzisz, że jestem idiotką?".
-To wszystko?
-N...
-Oszczędź sobie. Jeszcze dwa wersy. Gadaj.
Poczułem dziwny dreszcz. Skąd wiedziała?
,,Dusza wytrzyma, albo się odwróci,
przyrzeczenia dotrzyma, kiedy powróci."- odparłem.
-No gadaj!
-Przecież...powiedziałem...
-Jeszcze dwa wersy...
-Powiedziałem je przecież!
Źrenice Annabeth maksymalnie się powiększyły.
A ja się zorientowałem, że to wcale nie był mój głos. Mój sublokator dokończył za mnie. Niestety córka Ateny nie miała szczęścia usłyszeć.
-Dusza wytrzyma, albo się odwróci.
Przyrzeczenia dotrzyma, kiedy wróci.
-I sądzisz, że to nie jest cała przepowiednia?- zmrużyła oczy.
-Nie sądzę, tylko wiem.
-A to niby skąd?
-Och, bogowie! Od Chejrona!
-Nie denerwuj się tak- przewróciła oczami, a ja dostałem nagłej ochoty walnięcia ją w twarz....Spokój, Percy, spokój. Głęboki oddech.
,,Głęboki oddech? Percy, po prostu ją walnij!" - odezwał się głos w mojej głowie.
,,Z chęcią bym walnął ciebie, ale niestety musiałbym przy okazji walnąć siebie"
,,Więc zrób to!"
,,Kuszące..."
,,Więc zrób to!"
,,Nie dzięki"
,,No, misiu, zrób to!"
,,Czy ty kurna, powiedziałeś do mnie ,,misiu"?"
,,Nie, zdawało ci się."
,,Ja sądzę, że jednak..."
,,Jak mówię, że nie, to nie"
,,Aha, to dobrze..."
,,Zrób to..."-
,,Zamknij japę!"
,,Że co mam zamknąć?"
,,Ach, zapomniałem, że masz już swoje lata"
,,Mam...Ej, czy ty właśnie mnie postarzasz?"
,,Sory, to nie ja urodziłem się z cztery tysiaki temu, jak nie pięć"
,,Jestem jednym z starszych...być może sześć"
,,A więc właśnie"
,,Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele"
,,Bo co? Zaczniesz mnie wyzywać od ,,nicponiów"? Tak to się wtedy mówiło?"
,,Że od kogo?"
,,Na Zeusa najświętszego!"
,,Zeus jest dla ciebie ,,najśwtętszy"?
,,Jeżeli już to najbardziej święty, ale spoko"
,,Że jakie oko?"
,,Okey, nie uważam, że jesteś głupi, wcale"
,,Hokej?To da gra?"
,,Mhm...Pewnie!"
,,Miałem rację!"
,,Wiesz co to sarkazm?"
,,Co ty powiedziałeś!?"
,,Nic, nic. Pewnie się zmęczyłeś. Idź spać."
,,No..."
Zamilkł..
-Percy, nie to żeby coś, ale wyglądasz dość dziwnie.
Ughr! Znowu ta straszna chęć walnięcia ją w pysk.
-Och, nie!- westchnął sarkastycznie z przekąsem.
-No sorry, Percy miałeś taką minę...
Och, bogowie, ale mi działała na nerwy. Spokój, Percy, spokój.
Uspokoiłem nerwy i najspokojniej w świecie odparłem z przekąsnym uśmiechem:
-Dziękuję za miłe spotkanie- po czym wyszedłem zostawiając zdegustowaną Annabeth.
Co jej się u licha stało? Jakiś foch, czy co? Może ma huśtawki emocjonalne z przemęczenia...nie wiem czemu była taka zirytowana, ani nie wiem czemu nie miałem jej tego za złe. Wyszłem dlatego, że nie chciałem powiedzieć jej czegoś niemiłego, moje ADHDna pewno ruszyłoby.
Udałem się do Carin, która miała teraz wartę i jako jedyna nie była ,,chwilowo poszkodowana". Zastałem ją wpatrującą się w katoptris, jak w transie. Ktoptris to był dawny sztylet Heleny (tak, tej Heleny).  Ogólnie teraz to był miecz Piper, grupowej domku Afrodyty, ale kiedy wyjeżdżała na rok szkolny do Obozu Jupiter (obozi dla rzymskich półbogów) wraz z stanowiskiem grupowej, przekazała swoją broń Carin. W klindze pokazywały ci się wizje. Mniej więcj w tym stylu co sny. Piper wolała nie patrzeć w klingę, starała się tego unikać, chyba że było to konieczne. Carin najwyraźniej teraz postanowiła podjąć się ryzyka.
Oprócz pustego wzroku skierowango na katoptris, widać było przerażenie. Nagle rzuciła sztyletem, pewnie miała już dość wizji, a strasznie trudno było sę oderwać, kiedy już się zaczęło.
Skryła twarz w rękach. Chwilę potem mnie zauważyła.
-Please, no comment- mruknęła.
-Widziałaś coś?
-O dużo, za dużo.
-Więc po co patrzyłaś?
-Och, nawet nie wiesz jaka to jest pokusa! Nie dziwię się Piper, że mi go oddała...Co u Ann? - zapytała, unikając rozmowy.
-Ogólnie to chyba okey. Obudziła się, ale jest...cóż, troszkę nerwowa...
Podniosła wzrok:
-Dumna i waleczna?- zapytała, ale było to raczej utwierdzenie w fakcie wiadomym.
-Nooo...Taaaak...Można to tak określić...
Ta spojrzała wymownie w niebo.
-Mogę cię o coś poprosić?- spojrzała na mnie.
-No, wiesz...jeżeli nie będzie to ponad moje miary, to tak.
-Nie znam twoich miar...W każdym, bądź razie...weź to...-wskazała z niechęcią na katoptris.
-Coo?!
-Proszę cię, zabierz to ode mnie. Nie daję rady. Nie wiem. Zamknij to w jakimś sejfie, wyrzuć w morze i przyciągnij kiedy będzie potrzebny, proszę.
-Y...ale to twoja broń...
-Widziałeś mnie, walczącą czymś innym niż czaromową. Za żadne skarby, nie byłabym w stanie tym nawet pokroić chleb.
Co prawda, to prawda, ale...nadal nie byłem pewny, co do tego.
-Jest aż tak źle?
-Nawet Helena, zaczęła mnie nawiedzać...
-Może odeślę to Piper.
-To był podarunek. Nie mogę jej tego oddać. To by było chamskie.
-No fakt...Dobra, wezmę.
Sięgnąłem po sztylet i od razu przeszył mnie dreszcz. Na klindze zaczęły formować się chmury. Wyrzuciłem sztylet.
-Musisz mi go ukraść, idioto! Jeżeli go ode mnie dostaniesz będzie twoją własnością, za czym idą wizje, a ich ci nie życzę. Jeżeli go ukradniesz, na przekór nic ci się nie pokaże.
-Skąd wiesz?
-Z dziesięć razy Hood'owie chcieli mi to ukraść. Piper też. Z resztą oni kradną wszystko.
Zmarszczyłem brwi. Wiedziałem, że dzieci Hermesa są zdolne do kradzieży, ale, że okradają obozowiczów...
-Mi nigdy nic nie ukradli...- powiedziałem.
-Bo się ciebie boją, proste!
Perspektywa wywoływania w obozowiczach strachu nie przypadła mi do gustu, za to fakt, że dzięki temu nadal moje rzeczy, pozostają moimi bardzo mi się spodobał.
-BOJĄ? BOJĄ SIĘ MNIE?!
-No, pewnie!
-To smutne...
-Ale prawdziwe.
-Jestem straszny?
-Zależy pod jakim względem.
-Zepsułaś mi nastrój- powiedziałem siadając przy stoliku i biorąc jednego precelka.
-Takie moje nowe hobby.
-Jesteś straszna!
-Jestem cudowna!- powiedziała z euforią, używając czaromowy. Przeszyło mnie poczucie uwielbienia do Carin, ale szybko zorientowałem się, że rzuciła na mnie czar.
Spojrzałem na nią spodełba. Zatrzepotała swoimi długimi rzęsami. Uśmiechnęła się słodko, a jej czarne oczy przeszył błysk.
-W swoim mniemaniu.
Uśmiechnęła się zawadiacko.
-Moje mniemanie dużo zmienia- zasmiała się.
-?
-Och, ale z ciebie jest idiota!
-?
Zakręciło mi się w głowie. Jakiś zapach, chyba jaśminu, wypełnił moje zmysły. Uśmiech Carin wypełnił całego mnie. Nie byłem w stanie na nią nie patrzeć.
Jakiś słodki chichot poniósł się po mojej głowie. ,,Musiałam ociupinkę pokrzyżować twoje plany". Śmiech mógł należeć tylko do jednej osoby...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto i zawitał rozdział nowy. Trochę krótki, ale chciałam skończyć w tym momencie. Możecie mnie zabić za końcówkę, ale miałam napływ Afrodytości. Napijemy się cherbatki? XDD Wiem, że jeszcze nie jest weekend, ale w weekend nie będę miała czasu.
UWAGA!
Nie wiedziałam jak nazwać rozdział, bo dwie nazwy się dobijały.
Decyzja, więc zależy od was.
Osobie, która poda najlepszą odpowiedź zadedykuję następny rozdział + zaobserwuję jej bloga + skomentuję dwa wpisy.
Jak nazwać rozdział?
Lenka Jackson (czekam na kreatywne odpowiedzi)

8 komentarzy

  1. Afrodyta w akcji (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to jest propozycja nazwy rozdziału? Bardzo fajna. Tylko nie mam pewności.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia fajny pomysł
    ,,Zawrót głowy"
    ,,Łup,łup w mojej głowie. siedzi głłos urodzony sześć tysięcy lat temu."

    OdpowiedzUsuń
  4. Może być cytatem? ,,Słyszę głosy w mojej głowie i chcę się śmiać"

    OdpowiedzUsuń
  5. "(Niezbyt) cudowna rozmowa z córką Afrodyty."
    A jeżeli chodzi o sam rozdział to bardzo mi się podobał (moja stara śpiewka ;x).
    I ta czrmowa, czarmowa wszędzie ;____;
    Percy, przyjacielu, współczuję Ci. ;cc
    Życzę weny i pozdrawiam.!!!
    ~Anonim Juleśka ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. hej,sorry że dopiero teraz komentuje ale wczesniej nie mogłam. Blog jest ekstra a dzisiaj najbardziej rozwalił mnie tekst: „spokój, Percy, spokój. Głęboki oddech.,,Głęboki oddech? Percy, po prostu ją walnij!" - odezwał się głos w mojej głowie.,,Z chęcią bym walnął ciebie, ale niestety musiałbym przy okazji walnąć siebie",,Więc zrób to!",,Kuszące...",,Więc zrób to!",,Nie dzięki",,No, misiu, zrób to!",,Czy ty kurna, powiedziałeś do mnie,,misiu"?",,Nie, zdawało ci się.",,Ja sądzę, że jednak...",,Jak mówię, że nie, to nie",,Aha, to dobrze...",,Zrób to..."-,,Zamknij japę!",,Że co mam zamknąć?"” pozdrawiam sophia

    OdpowiedzUsuń
  7. Booskieee! Kochana, czytałam wiele opowiadań, ale to jest najlepsze jeżeli chodzi o fanfiction. Czeekam na nexta! Oby szybkoo!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!!
Dla Ciebie to tylko parę stuknięć w klawiaturę, a dla mnie ogromna motywacja.
Szczerze wyrażaj Swoje zdanie.
Less Sill~~

Szablon by Devon