Playlista

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 4 ,,Wspomnienia, informacje i nowa broń"

*Percy*
Więc może zacznę od przedstawienia wam czwartego uczestnika misji. Ma na imię Leon Valdez. Syn Hefajstosa. Mój dawny, najlepszy przyjaciel. Dawny...Podkreślmy to, że dawny. I od kiedy to dawno się skończyło jest moim teraźniejszym, najlepszym wrogiem. W zasadzie poszło o pewne zlecenie, które dostaliśmy od Chejrona...(przenosimy się w tamten dzień)
Ja, Leo i Bill (syn Aresa) wyruszaliśmy właśnie na statek ,,thanatos" inaczej ,,śmierć" (nie brzmi optymistycznie, nie?), aby go po prostu wyrzucić w powietrze. Na statku znajdowały się resztki potworów, których przywódcą był Prometeusz, którzy szczęsliwie przeżyli tzw. Bitwę Prometeusza z Obozem Herosów. Chcieli na nowo odbudować armię i najechać obóz, czego dowiedziałem się z moich niezawodnych snów.
-Jesteś pewny swojego planu?- upewniałem się co chwilę Leona, mojego najlepszego przyjaciela, który na to odpowiadał z uśmieszkiem, że nigdy nie był niczego bardziej pewien.
,,Jego plan" czyli innymi słowy jego wynalazek, który umożliwiał nam wykonanie planu, który był jedynym możliwym wyjściem. ,,Jego plan" polegał na tym, że ja mam zwabić, jak najwięcej potworów do dolnej kajuty i tam walcząc z nimi dać możliwość Leonowi na uruchomienie wynalazku. Bill, syn Aresa miał na pokładzie zatrzymać tych, którzy nie zwabili się na dół, mną, przynentą. Leon w tym czasie miał zamontować bombę, która wybuchała dopiero po 10 sekundach i nie wysadzała w powietrze całego statku, a rozpalała go po kolei nie ugaszalnym nawet przez wodę ogniem. Och, nie wspomniałem, że Leo jest odporny na ogień. Więc Leo, który jest odporny na ogień miał zbiec po mnie na dół i zatrzymując na chwilę potwory dać mi wyskoczyć do wody przez okno. Sam w swoim czasie miał wyjść z ognia. Bill'ego miał zabrać jego smok, który dzięki umiejętności bycia niewidzialnym mógł latać na statkiem i czekać na gwizdnięcie swojego pana. Więc tak też zaczęliśmy. Ja zwabiłem na dół większość potworów i odpierałem ich ataki po kolei z łatwością. Kiedy usłyszałem, że wynalazek Leona zaczął podpolać statek i usłyszałem szum skrzydeł już wypatrzyłem sobie najbliższe okno prowadzące do morza. Zacząłem odliczać. 10 sekund zacznie podpalać, drugie 10 sekund ogień zacznie pochłaniać dolną część pokładu. Kiedy minęło 10 sekund, następnie 15, w końcu 20. Leona nie było. Ogień zaczął rozchodzić się po dolnym pokładzie. Potwory, którym nie przeszkadzało, że zaraz się spalą dalej walczyły. Gdybym rzucił się do okna na pewno zdąrzyłyby mnie zatrzymać i pożreć. Ogień był coraz bliżej. W końcu był już 2 metry ode mnie, a ja praktycznie przylegałem do ściany. Metr. Pół. Już poczułem, że buty mi się zaczynają palić, gdy wpadłem na świetny pomysł. Stopą stłukłem szybę. Nikt tego nie zauważył. Gdzieś 2 metry pod oknem zaczynało się morze. Buty zajęły się ogniem. Poczułem morze. Przywołałem falę, która zabrała tylko i wyłącznie mnie nie ugaszając reszty palących się potworów. Szczęśliwym trafem dopłynąłem w końcu do Obozu Herosów gdzie za parę godzin miał się odbyć mój pogrzeb. Rzecz jasna byłem wściekły na Leona. On tłumaczył się, że zatrzymały go potwory, które jakimś cudem uniknęły spalenia się. Kiedy nawrzeszczałem na niego, że taki to był pewny swojego cudownego planu zezłościł się strasznie i z honorem Hefajstosa obrażony oznajmił, że nie przeprosi. I tak to się zaczęło.

Carin okazała się być piękną i ...łagodnie mówiąc średnio błyskotliwą dziewczyną. Miała 13 lat. Czarne krucze włosy i oczy, bladą cerę i dorbną figurę. Gdyby była jeszcze miła, mądra i ciekawa na prawdę mogłaby mi się spodobać, ale...Cóż! Bywa i tak!
Kiedy Annabeth zabłysnęła odpowiedzią na temat Cerbera wiedziałem, że zrobiłem dobry wybór biorąc ją na misję. Za to, źle zrobiłem, że się nie sprzeciwiłem Chejronowi co do Carin i pozwoliłem, aby ktoś sam wybrał sobie, że ze mną pojedzie. Może ignorując tą dwójkę i prowadząc misję wraz z Annabeth...może coś z tego by wyszło, ale to raczej będzie trudne.
Córka Ateny wydawała się być rozbawiona mądrością i błyskotliwością Carin. Dziwię się jej, że nie przetrzepała jej jeszcze mózgu waląc jej głową o twardy bruk...jestem coraz bardziej pewny, że byłoby ją na to stać.
Zdecydowaliśmy wyruszyć następnego dnia z samego rana. Żyjemy na nadzieji, że do rana nas oświeci gdzie wyruszamy. Trzymajcie kciuki. Oczywiście sny mnie nie ominęły...

*Annabeth*
Wszystkie oczy na mnie. No co? Raz zabłysnęłam, a oni już ode mnie wymagają, że będę ich niezawodną encyklopedią żyjącą. Przecież jeśli wieczorem nie miałam zielonego pojęcia gdzie mamy iść. To czemu niby miałabym wiedzieć rano jeśli w nocy spałam? Oczywiście Pan Percy Jackson się spóźnia. Norma! Nie! Ja wcale nie mam dzisiaj złego chumoru! A tak serio to mam!
-No co?!!! Ja nic nie wiem!
W końcu Szanowny Glon przybył. Zadyszany. Miał jeszcze mokre włosy. Zapewne pół godziny temu się obudził...Och!
-Mam złą i dobrą wiadomość- oznajmił. Wszyscy (no oprócz mnie, bo miałam zły chumor) spojrzeli na niego wyczekująco.- Zła jest taka:, że musimy dostarczyć Cerberka do Hadesa najpóźniej za 10 dni, czyli 18 sierpnia. A dobra jest taka, że chyba wiem gdzie jest Cerberek.
-Bosko! A łaskawie to gdzie?- zapytałam dość niemiło, ale Percy spojrzał na mnie tylko jak na idiotkę i nie zwrócił większej uwagi na mnie.
Dobra! Przyznaję się! Tak, tak! To przez tą głupią Atenę! Tak, byłam trochę zazdrosna, ale tego nie kontrolowałam! Nie wiem czemu, ale wtedy byłam strasznie wkurzona, że ktoś coś wie, a ja nie. Och! To już drugi minus postawiony obok dzieci Ateny. Pierwszy to, że wszyscy od ciebie wyczekuję, że wiesz, a drugi to, że ty nie wiesz, a ktoś wie i wtedy, no...nie kontrolujesz tego, ale się wkurzasz.
-On nie uciekł! Skradziono go. Nie wiem kto go skradł, ale wiem do kąd. Jest gdzieś na Krecie.
-No! Dużo nam pomogłeś! Kreta jest wielka!
Znowu spojrzał na mnie jak na idiotkę.
-W Heraklionie. Największym mieście na Krecie. Leży nad morzem Kreteńskim.
-Kretyńskim- mruknęła z uśmiechem Carin.
-A ty skąd to wszystko wiesz?- zapytałam wyzywająco. Teraz wiem, że zachowywałam się jak idiotka, ale wtedy nad sobą nie panowałam. Ta Atena!
Percy'ego to jednak nie ruszało spoglądał tylko na mnie od czasu do czasu jak na idiotkę.
Najwyraźniej jakoś nie chciał mówić.
-To nieważne- zakończył głupią ciszę Chejron spoglądając na Percy'ego. -Wyruszamy za godzinę.
poczułam się głupio. Wtedy do mnie dotarło, że rzeczywiście zachowywałam się idiotycznie.
-Percy bądź tak miły i pójdź z Annabeth załatwić jej jakąś broń.
Percy spojrzał na mnie kiwając głową w stronę domków.
Bez słowa zaprowadził mnie za domki.
-Tutaj mamy zbiór broni. Wolisz sztylet, czy miecz?- spojrzał na mnie.
-Nie wiem- powiedziałam cicho. Ale mi wtedy było wstyd!
-Wybierz sobie.
Wskazał ręką na pudło, w którym była broń. Zaczęłam tam grzebać. Wyjęłam sztylet z czarnymi zdobieniami. Tak jakoś połyskiwał.
-Nie radzę!- ostrzegł syn Posejdona.
-Czemu?
-To jedna z bronii armii Kronosa. Długa historia. Na tym może być jakaś klątwa. Sam nie wiem po co je tu trzymają.
-Okey...
Dalej szperałam w pudle. Wyciągnęłam krótki sztylet świecący w blasku księżyca.
-Lepiej nie. Jest za krótki- ostrzegł Percy.
Westchnęłam i zaczęłam szperać w pudle dalej.
-A to?- uniosłam miecz, jakoś mnie kusił. Chyba poruszyłam zły temat, bo Percy tak dziwnie na niego spojrzał.- też nie?
-Ymm...To miecz takiej mojej starej przyjaciółki...-Tiaa...zły temat, ale mogę się założyć, że...nie tylko przyjaciółki.- Thalii Grace, córki Zeusa.
-Czemu już go nie używa?
-Emm....Bo....Bo ona....nie żyje.
-Oj! Tak mi przykro. Przepraszam. Pewnie wolałbyś nie oglądać go przez cały czas. Wezmę inny.
-Jak chcesz....
-A ten?- nie zdąrzył dokończyć, bo ja zdąrzyłam wyjąć inną broń.
Percy się roześmiał serdecznie.
-Pewnie....hah....Możesz brać.
-Co cie tak śmieszy?
-Nieważne. Jak chcesz to bierz.
-UGHR! Dobra, biorę.
Był długi jak na sztylet, ale nie był mieczem. Bardzo ostry. Złoty rękojeść był lekko starty, ale widać było na nim wybrzuszenia, które tworzyły zawijasy. Ogólnie bardzo fajny. Ale co w nim śmiesznego?







______________________________________
Tak, wiem. Trochę, bardzo krótki, ale przeżyjecie. Następny będzie dłuższy.
Paaaa♥

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!!
Dla Ciebie to tylko parę stuknięć w klawiaturę, a dla mnie ogromna motywacja.
Szczerze wyrażaj Swoje zdanie.
Less Sill~~

Szablon by Devon